Friday, October 06, 2017

Jan Czekajewski
5 Październik 2017
Globalizacja jako forma neo-komunizmu
Niektórzy uważają, że przyszłość ludzkości należy do całego świata rządzonego przez jeden globalny rząd. Tendencja do globalizacji sięga do czasów zamierzchłych, czyli do Imperiów Perskiego, Rzymskiego i Chińskiego oraz  kilku imperiów czasów średniowiecznych i nowoczesnych. Jedne trwały dłużej a drugie krócej. Średniej długości imperia, takie które trwały kilkaset lat były Imperium Otomańskie, Brytyjskie, Francuskie, Rosyjskie , no i krócej trwające imperium Sowieckie i Hitlerowskie. Ostatnio imperialne ambicje przejęli niektórzy mędrcy amerykańscy, szczególnie po bankructwie Imperium Sowieckiego , deklarując ze wiek XX i XXI będzie należeć do Imperium Amerykańskiego. Nazywają się oni „Neo-Konserwatystami”,  mimo że ich teorie z rzeczywistym konserwatyzmem nic nie maja wspólnego.  W  młodości  zostali oni zarażeni teorią Trockiego, że cały glob będzie kontrolowany z centrali w myśl zasad Marksizmu-Leninizmu. Kiedy ZSSR upadł, a Chiny zrezygnowały z zasad Marksizmu wybierając gospodarkę rynkową, „globaliści”, ktokolwiek nimi są, zmienili front i nazwali się ludźmi postępowymi (progressive) i liberałami. Także buława armii globalistów, przeszłą z rąk trockistowskich „intelektualistów” do rąk bardziej praktycznych finansistów. Sumując, niezależnie jak Globaliści wolą się nazywać, są oni niczym innym jak inną wersją komunizmu, który jak na razie ma „ludzką twarz”, czyli nie ucieka się do fizycznej opresji, jaką znaliśmy z okresu hitlerowskiego lub stalinowskiego.
Globalizacja w wydaniu europejskim.
Niezależnie od sytuacji amerykańskiej, Europejczycy stworzyli w Europie własną wersję „globalizacji”, nazywając ją Unią Europejską. Na początek miał to być związek niezależnych państw, zniesienie ceł i granic między państwami i ułatwienie ruchu pracowników w ramach Unii Europejskiej. Jak to się mówi, w miarę jedzenia apetyt polityków EU rósł i zaczęli nachalnie wtrącać się w wewnętrzne sprawy poszczególnych państw, szczególnie w Polsce i na Węgrzech. Co więcej zaczęto nawet mówić o konieczności stworzenia Europejskich Siłach Zbrojnych.  Jest zupełnie naturalnym, że najsilniejszym ekonomicznie członkiem w EU są Niemcy i tylko kwestia czasu będzie, że Niemcy będą decydowali, kto jest „unijnie demokratyczny” a kto nie. Na razie pogróżki pochodzące z Niemiec od Angeli Merkel są ekonomiczne, ale jeśli  „populistyczny” nazywany już przez niektórych „faszystowskim” rząd w Polsce się nie podporządkuje, to ekspedycja karna sil europejskich może stać się faktem dokonanym.
Wspólność przekonań ludzi liberalnych i marksistów.
Dzisiejsi globaliści składają się z dwu członów, tak jak to było w Marksizmie – Leninizmie. Są nimi członkowie bazy, zarządzający wielkim kapitałem i członkowie nadbudowy, czyli aparatem propagandy w postaci różnych organizacji politycznych, partii, redakcji gazet i programów TV, profesorowie bezwartościowych, ale wpływowych kierunków pseudonaukowych, jak feminizm, seksualizm albo jego brak, stosunki rasowe, równouprawnienie kobiet w korporacjach oraz ich prawo do umierania na polu walki itp. To właśnie członkowie nadbudowy stwarzają atmosferę strachu i zmuszają innych do posłuszności w przemyśle, administracji federalnej i na uniwersytetach.  Nie przesadzając ludzie ci zajmują wysokie stanowiska w administracji i instruują naukowców, jak moja się zachowywać przy ocenie studentów i doktorantów. W jednym z Uniwersytetów w stanie Ohio, ilość wice -prezydentów wzrosła w ciągu ostatnich 10 lat z jednego do 5, każdy zarabiając około 500 tys dolarów rocznie. Stanowią oni odpowiednika profesorów Marksizmu i Leninizmu z okresu moich studiów w komunistycznej Polsce. Różnica pole jednak na tym, że w PRL profesorowie Marksizmu-Leninizmu zarabiali dużo mniej.
Wspólność metod  przejęcia władzy przez postępowych neokomunistów
Jajako produkt systemu komunistycznego, w którym wyrosłem rozumiem bardziej niż inni, którzy byli dziećmi albo nigdy systemu komunistycznego nie doświadczyli, że jedną z metod byłego systemu komunistycznego, a dzisiaj  liberalnego czy progresywnego,  jest zmiana znaczenia słów. Zaobserwował to już George Orwel w słynnej swej książce wydanej w roku 1949, pod tytułem „1984”, w którym używa pojęć jak „Ministerstwo Prawdy”  dla Ministerstwa Propagandy albo „Ministerstwo Pokoju”dla Ministerstwa Wojny”.  W PRLu czy Sowietach  także nazywano kraje żyjące pod opresją komunistyczną, jako „Kraje Miłujące Pokój i Demokrację”, a PRL nazywano „ Ojczyzną Robotników i Chłopów”. Wniosek z tego jest jednoznaczny, że każdy ustrój totalitarny posługuje się inżynierią językową, dla zamaskowania swych celów i otumanienia naiwnych. I tak na przykład dzisiejsi wrogowie państwowej niezależności nazywają rządy PiSu jako „populistyczne”, które to słowo dla naiwnych wydawałaby by się jako „popularne”, a jednak w kontekście z Polską, Wegrami i Trumpem w USA jest określeniem ujemnym, graniczącym z faszyzmem. Oczywiście „faszyzm” czy „nazizm” ma już zaklepane miejsce jako słowa budzące grozę, więc nazwanie Orbana faszystą, czy partię niemiecką AfD, która sprzeciwia się islamskim migrantom, jako „naziści” zapewnia globalnym neokomunistom, używając wojskowego terminu, silną siłę rażenia. Także wrogowie PiSu i Trumpa lubią określać siebie jako „progresywni” albo postępowi, zapominając, że sowieci od samego początku podzielili świat na kraje „postępowe” i „reakcyjne”.  Innym słowem, którego znaczenie zostało zmienione przez globalistyczne media jest słowo „liberalizm”.  Liberalizm, który kiedyś w starym słowniku, znaczył „wolność”, dzisiaj znaczy specyficzną wolność obalania starych zasad moralnych czy religijnych. Jednocześnie ci, którzy kwestionują nowe, jakoby liberalne zasady postępowania, narażają się na szykany a nawet prawne konsekwencje dyskryminacji.  W sumie dzisiaj występuje walka Globalistów, czyli Liberałów a właściwie neokomunistów, a większością ludzi przeciętnych, którzy chcieliby żyć wedle od dawna przyjętych norm. Na skutek tego konfliktu między liberałami a ludźmi przeciętnymi w USA wygrał wybory Donald Trump, a w Polsce PiS.  Jednym z instrumentów podważania istniejącego stanu rzeczy i zastąpienia go nowym, jest ośmieszanie religii katolickiej. Ciekawe, za stara komuna i nowo- komuna, uważa religię za swego wroga. Proszę zwrócić uwagę, że ja broniąc religii przed atakami ze strony neokomunistów nie jestem człowiekiem religijnym, czyli praktykującym. Nie mam` żądnego interesu w obronie Kościoła jedynie, co mnie mierzwi to ukryty cel dominacji nad ludzką duszą, który uzurpują sobie neokomuniści.  Chcę jedynie zwrócić uwagę na odgrzanie starych sowieckich metod stosowanych dzisiaj przez neokomunistów, którzy dzisiaj opanowali zachodnie media, czyli większość prasy i TV.
Podział społeczeństwa na grupy stanowi zasadę zagarnięcia władzy
W  sowieckim Marksizmie-Leninizmie dzielono społeczeństwo na chłopów, robotników i burżujów albo obszarników. W nowym komunizmie liberalnym, mamy podział społeczeństwa na różnorodne grupy rasowe a także na wiele grup seksualnych preferencji (LGBTQ). Nawet ludzie o odmiennym kolorze skóry nie są równi, jako że czarny Amerykanin jest lepszym czarnym niż czarny mieszkaniec z Nigerii. Meksykanie uważani za „brązowych” nie maja tego samej wartości ideologicznej jak ludzie uważani za „czarnych” mimo, że w wielu wypadkach nie można ich odróżnić od ludzi białych, szczególnie tych opalonych przez słońce.  Chińczycy , Japończycy i Hindusi prawie się nie liczą w hierarchii polityki dyskryminacyjnej.  Nie słyszałem, aby których z nich wnosił proces sądowy o dyskryminacje. Oni po prostu pracują. Liberałowie także zwrócili uwagę na dotychczas ukrywany fakt, ze społeczeństwo składa się z upośledzonych kobiet i dominujących nad nimi mężczyzn. Przeprasza, że pominąłem osoby określające siebie, jako transwestyci, jako że nie wiem, do jakiej płci ich zaliczyć.
W sumie podział społeczeństwa na grupy i podgrupy zezwala na stworzenie fermentu społecznego, który z kolei zezwala na przechwycenie pełnej władzy. Tak było w 1917 roku w Rosji i podobny charakter, aczkolwiek spowolniony ma działalność prasy i TV w rękach biurokratów EU i w Ameryce. W USA teoria „Mieszania Imigrantów w Jednej Misce”  dla stworzenia jednego rodzaju obywatela amerykańskiego, została zastąpiona przez „Miskę Różnorodnych Sałat (ras/ narodowości)”, w której każdy rodzaj i kolor skóry  lub rasy zachowuje swoją drobność. Ta odrębność jest konieczna dla ich wykorzystania i stworzenia walki klas, z której neokomuniści, czytaj libertyni przejmą totalną władzę.
Mikro-Agresja
Jednym z ostatnich wynalazków szermierzy wolności i równouprawnienia klas i ras, stworzonym przez neokomunistów jest pojęcie Mikro-Agresji . Nie wiem czy Mikro Agresja  jest ich własnym wynalazkiem, czy tez zapożyczonym z książki George Orwella, w której autor opisuje totalitarny system w którym słowa zmieniły znaczenie, a sterroryzowane społeczeństwo boi się własnych niepokornych myśli.  Dzisiaj nowotwór językowy „Mikro-Agresja” określa agresję w stosunku do człowieka innej rasy, płci, preferencji seksualnej czy koloru skóry w sposób niewidoczny. W istocie rzeczy Mikro-Agresja nie jest dokładnie sformułowana i taki jest cel w jej mglistej definicje. Mglista, wieloznaczna definicja Mikro-Agresji umożliwia posądzenia każdego o każde przestępstwo na tle rasowym, narodowym, seksualnym, płciowym, a także o przestępstwa, które jeszcze na dzisiaj nie zostały zakwalifikowane, jako przestępstwa.   Jest to określenie zasługujące na Nagrodę Nobla w dziedzinie psychiatrii, z uwagi na jego rozwojowy charakter.
Ludzie! Puknijcie się w czoło i otwórzcie gęby. Nazwijcie „mowę-trawę” tym, czym w rzeczywistości jest. Jeśli się poddacie, to niedługo będziecie się bali własnego cienia.
Jan Czekajewski
5 październik, 2017

Sunday, September 24, 2017


Jan Czekajewski
Jestem za, a nawet przeciw
Szaro-Bury Obraz Sytuacji Politycznej w Polsce
Jak sobie przypominam z czasów PRL-u, naukowcy jadący na „Zachód” byli przesłuchiwani przez oficerów Urzędu Bezpieczeństwa i ich wskazówki były zwykle następujące: „Obserwujcie bacznie Towarzyszu co Wy tam będziecie widzieć. Nie ulegajcie blichtrowi wrogiej, kapitalistycznej propagandy. Informujcie, który ze stypendystów  szkaluje, czyli sra we własne gniado, no i się nawarstwiajcie, nawarstwiajcie...  Abyście mieli, co w raporcie dla nas napisać!”
Także i tym razem, ale bez zachęty odnośnych służb specjalnych, piszę co mi się w Polsce w czasie ostatniej wizyty „nawarstwiło”.
Jadąc do Polski po czterech latach nieobecności, obawiałem się, że moje opinie polityczne napotkają wiele sprzeciwu, a nawet wrogości.  Zresztą klimat polaryzacji nie jest mi obcy także w Stanach Zjednoczonych, gdzie społeczeństwo podzieliło się na tych, co popierali (i popierają) Prezydenta Trumpa i tych, co popierali Hillary Clinton. Czyli, nic nowego. W sytuacji polskiej polaryzacja odbywa się na płaszczyźnie PiSu i PO/KOD jakkolwiek byśmy konkurentów do władzy nazwali. Natomiast ja nigdy nie widziałem żadnej sytuacji jako dwubiegunowej, czarno- białej, jako że w  każdej sytuacji społecznej a nawet między ludzkiej, są strony dobre i są strony złe. Dodatkowo, kwalifikacja „dobre” czy „złe” taż zależy od osoby lub grupy, która z danej sytuacji korzysta, albo traci. Będąc, zatem człowiekiem mającym wiele wątpliwości, trudno mi być “partyjnym”, czyli posłusznym programowi jakiejś partii. Zatem nie mogłem powiedzieć moim znajomym, a nawet rodzinie, że jestem za a nawet przeciw bieżącemu rządowi PiSu, której to koncepcji, „rozdwojenia jaźni” moi bliscy nie rozumieli, albo wygodniej im było jej nie rozumieć albo spostrzegać.

Co dzieli, a co łączy Polaków?
Rusofobia łączy Polaków, zarówno tych popierających PiS jak i PO/KOD. Jest to zjawisko pamięci o ostatnim wrogu.  Na dodatek Rusofobia stała się myślą przewodnią klasy politycznej (nomenklatury) rządu amerykańskiego, która to w szerokiej propagandzie zaczęła obciążać Rosję i jej Prezydenta, Putina odpowiedzialnością za wygrane przez Donalda Trumpa wybory, które były jakoby manipulowane zdalnie poprzez Internet przez rosyjskich, fałszywych Amerykanów (Fake Amerykans), ukrywających się pod przybranymi imionami np.  Mr.Smth,  lub Mr. Adams.  Wedle powszechności tych wypowiedzi w amerykańskich mediach nie pozostaje mi nic innego jak uważać się za „Falszywego Amerykanina”, bo tylko taki ulega manipulacjom Putina i głosuje jak ja, na Trumpa. Jakiekolwiek argumentacje, że nie jestem zdalnie, poprzez Internet kontrolowany z Kremla, na nic się tutaj nie zdadzą. Moje przekonanie, że Trump został wybrany poprzez niezależnych Amerykanów, którzy mieli dosyć oligarchii , jest dowodem samym w sobie, że byłem manipulowany. Na dodatek, a może na szczęście, moja patentowana, bo urodzona w USA, żona jak i jej inteligencko-chłopska cała rodzina także głosowała na Trumpa. Jeśli więc my wszyscy jesteśmy manipulowani, to moc propagandy Putina, jest potężna i nikt jej się nie może oprzeć zarówno w Polsce jak i w USA. Pod tym względem plasuję się, jako zarówno wróg demokracji, czyli KODu, jak i „ obskurantyzmu” PiSu.  Jest jasnym, że pewne koła, nazwijmy ich neo-konserwatystami, w Stanach Zjednoczonych maja interes w osłabieniu Rosji i zlikwidowaniu rosyjskich wpływów na Ukrainie i Syrii.  Są to interesy pewnych kół amerykańskich, niemających nic wspólnego z interesami polskimi.
Zagrożenie z Zachodu
W tym wypadku jestem przeciwny opinii KODu i większości moich znajomych, którzy bagatelizują zamiary Angeli Merkel, a które to zamiary jasno wykreślił w czasie swej ostatniej mowy Jean-Claude Junker, Prezydent Komisji Europejskiej. Aczkolwiek w czasie ostatnich kilku lat, bardziej mizerne postacie z niemieckiego Bundestagu, wypowiadały się podobnie, Junker bez kozery wypowiedział się za stworzeniem Europejskich Sił Zbrojnych, jednak pominął gdzie będzie sztab główny i kto będzie jego Wodzem. Wzmiankował jedynie, że Europejskie Siły Zbrojne, będą współpracowały z NATO, nie określając zasad tej współpracy i zakładając, że Amerykanie będą z takiego rozwiązania szczęśliwi. Z krótkiego przeglądu decyzji polskiego ostatniego rządu PiSu, wygląda na to, że Polska stawia na obronę ze strony USA, a jej największym zagrożeniem jest Putinowska Rosja, przed którą będą bronić amerykańskie zespoły rakiet antybalistycznych Patriot i zakup niezwykle kosztownych amerykańskich samolotów i śmigłowców. Ja jednak, jako „Fałszywy Amerykanin”, bezwolnie manipulowany przez Putina nie wierzę, aby to uzbrojenie mogło gwarantować zwycięstwo w konflikcie z Rosją i jej przewagą strategiczną. Obawiam się jednak, że Polska może być wplątana w konflikt Ukraińsko-Rosyjski, a wtedy cała koncepcja wojny z Rosją nabierze innego wymiaru. A jaki to będzie wymiar, pozostawiam czytelnikom do domysłu? W polskiej prasie pokutują mrzonki koncepcji Piłsudskiego, że niepodległość Polski wiąże się z niepodległością Ukrainy. Wedle mojego odczucia, Rosja nigdy nie pogodzi się z oddaniem Krymu albo Donbasu pod kontrolę Ukrainy a co idzie za tym NATO. Demonizacja Rosji, jaką widzimy w amerykańskiej prasie i polityce, może doprowadzić do groźnego konfliktu między nuklearnie uzbrojonymi przeciwnikami. W takim konflikcie, Polska obok Ukrainy będzie najbardziej poszkodowanym w Europie krajem, tak jak to miało miejsce w roku 1939.
O co Niemcom chodzi?
Z wypowiedzi Junkersa, długoterminowy strategiczny plan Niemiec w stosunku do Polski jest podporzadkowanie jej ekonomiczne, które do pewnego stopnia już jest stanem dokonanym. Interesującym dla mnie jest jednak irytacja Komisji Europejskiej, a ostatnio nawet samej Merkel, że w Polsce jest brak praworządności. Pytanie, jakie sobie stawiam, dlaczego Merkel jest tak zainteresowana polską praworządnością, a sympatyzują z jej krytyką Polski są watahy europejskich mediów. Dla mnie ataki na braki w polskiej praworządności są pierwszą próbą, dla dalszych żądań niemieckich dotyczących podatków, waluty i oddanie polskiej polityki wewnętrznej w „europejskie” ręce. Fakt, że większość polskiej prasy i mediów prowincjonalnych już jest w niemieckich rękach, jakoś uchodzi uwadze polskiej opozycji, czyli KOD-u. W tym wypadku popieram PiS z jego polityką obrony polskich wartości kulturowych i anty islamską polityką imigracyjną. Proszę pamiętać, że religijne, Islamskie, Prawo Szaria, jest w diametralnym konflikcie zarówno z koncepcją demokracji EU, jak i religijnym tradycjom PiSu. KOD i PO.
Czyli jaka jest moja pozycja? Otóż jestem przeciw PiS-owskiej polityce inwestycji w bardzo kosztowne uzbrojenie, które może zrujnować Polskę finansowo, ale nie uchroni Polski od rosyjskiej agresji, jeśli taka zaistnieje. W tym wypadku nie wiem, po jakiej stronie jestem, gdyż opozycja, czyli KOD, nie deklaruje się jasno, jaką politykę obronną by prowadził, gdyby był u władzy.
Czyli znowu siedzę nad problemem obrony Polski , okrakiem , czyli wedle byłego Prezydenta Wałęsy, „ jestem za, a nawet przeciw”. Takich jak ja w byłym ZSSR zwykle rozstrzeliwano. Jak na razie, w USA, uchodzi mi to płazem? Czyli w Ameryce nie jest tak źle, jak to Europejczycy powiadają.
A więc jaką pozycję winna Polska przyjąć wobec Rosji?
W mojej, być może naiwnej, opinii Rosja dzisiaj nie jest zainteresowana w przejęciu kontroli nad Polską. Doświadczenia powstań w  19 i 20 wieku plus ferment jaki w obozie komunistycznym został wywołany przez Solidarność, wskazują, że Polskę można łatwo podbić, ale niemożliwe jest ją strawić, czyli zrusyfikować. Rosja dzisiejsza jest w defensywie.  Jej zainteresowanie jest w utrzymaniu wpływów na rosyjsko- języcznych obszarach Ukrainy. Od Polski zależy czy w ten trudny, ukraińsko-rosyjski konflikt Polska da się wciągnąć, czy tez nie? A może Polakom tylko się wydaje, że są niepodlegli?   Pozwolę tu sobie zażartować, że może Jarosław Kaczyński i Macierewicz są zdalnie manipulowani (poprzez Facebooka)  przez Putina? A może Putina plan zakłada rozsadzenie NATO od wewnątrz przez zbankrutowanie Polski przez zakup kosztownego „patriotycznego”, antyrakietowego uzbrojenia? Kto wie? W tym „medialnym świecie” wszystko jest możliwe, nawet i prawda.
Dla oceny czytelników pozostawiam decyzję, czy jestem za, czy przeciw w tym zapalnym dialogu miedzy „Oświeconymi Europejczykami” i „Polskim Ciemnogrodem”?

Jan Czekajewski

Tuesday, September 19, 2017



DONOS DO PROKURATORA W OPOLU
Prokuratura Wojewódzka w Opolu
Wydział Pamięci Narodowej
Szanowny Herr Prokurator,
Ja niżej podpisany, Wolfgang Ślimak, rolnik-autochton, ze wsi Placówka, woj. opolskie, niniejszym zapodaje ze niejaki Herr Dr. Bogusław Wiseman , podobno zatrudniony w Klinice Ginekologii Towarzyskiej Akademii Medycznej w Opolu, w chwilach kiedy jestem w pracy, nielegalnie i bezpłatnie, chędoży moja żonę Helge Ślimak ( z domu Rura) z która jestem żonaty dozgonnie i podwójnie, jako ze cywilnie i kościelnie. Chciałbym zwrócić uwagę Wysokiej Prokuraturze ze wyżej wymienione stosunki moralne Herr Dr. Wiseman obywa z moja małżonką na tylnym siedzeniu samochodu małolitrażowego produkcji krajowej (na licencji Fiata), co ubliża wszystkim zasadom Bezpieczeństwa, Katechizmu i Higieny Pracy i jest dodatkowym powodem do wysokiego, jeśli nie najwyższego wymiaru kary.
Tenże Herr Dr. Bogusław Wiseman będąc w pijanym widzie, w bistro "Panderosa" we wsi Placówka, wypowiadał sie publicznie, po powrocie z Hameryki, ze praca w Nowy Yorku, " na azbestach", jest gorsza od Sowieckiego Obozu Pracy na Kołymie. Dr. Bogusław Wiseman bredził także, że zdrowo zagazował, co mnie dogłębnie i osobiście uraziło, jako ze mój ojciec, w czasie wojny, zakwalifikował sie do renty w Drugiej Grupie Inwalidzkiej, jak sie zagazował bimbrem czy tez denaturatem, podczas służby w Wermachtcie, we wiosce Krepitze (dzisiaj Krzepice) koło Tchenstochau, Generalgouvarnement. Wyżej wymienione skandaliczne wypowiedzi Dr. Bogusława Wisemana sa wierutnym kłamstwem wbrew oczywistym faktom i obraza nie tylko Pamięci Narodu Polskiemu, ale także Unii Europejskiej i NATO. Wobec skandalicznych wypowiedzi Herr Doktora Bogusława Wisemana, żądam aby go Pan Herr Prokurator zapudłował do pierdla na lat trzy a jeśli możliwe na lat pięć. Przedłużenie wyroku należy uzasadnić wyżej wymienionymi skandalicznymi warunkami BHP w których moja żona Helga Ślimak (z domu Rura) darmowo wykonywała usługi moralne na rzecz Dr.Bogusława Wisemana.
Dłuższa izolacja Dr. Bogusława Wisemana w zakładzie penitencjarnym, da mi czas na konstruktywne odbudowanie mych stosunków małżeńskich z ma ukochana żoną Helga ( z domu Rura) na zasadach Wartości Chrześciańskich, Wolnorynkowych i Europejskich.
p.s. Pozwalam sobie załączyć 250 Euro dla Pana Prokuratora na "koszta sądowe" i zobowiązuję sie dorzucić dużo więcej jak ten sukinsyn Wiseman zczyznie docna w pierdlu Szanownego Pana Herr Prokuratora.
Jeśli Pan Herr Prokurator dozwoli to po jego aresztowaniu przyjdę do wiezienia w Opolu aby mu jeszcze patriotycznie dokopać.
Im Aufrage / nieczytelny/
Wolfgang Slimak,rolnik- autochton, Wieś Placówka, Powiat Strzelce,
Województwo Opolskie
W kompozycji pisma do Prokuratury pomagał
Emerytowany Sekretarz PZPR (dziś azylant polityczny w N.Y.):
Mgr habilitowany, Johan (Johnek) Musician
/podpis nieczytelny/

Saturday, September 16, 2017

 Zamiast Dwu Partii Mamy Jedna Partię Wyłącznej Prawdy
O amerykańskich wyborach prezydenckich
Jak większość Amerykanów w moim stanie, Ohio  głosowałam za ZMIANĄ.  Ponieważ jedyny wybór był miedzy Trumpem a Hillary Clinton, głosowałem za Trump’em. Mój wybór nie był podyktowany specjalna sympatia dla Donalda Trump’a, którego program reform wygląda daleki od możliwości ich wypełnienia, niemniej Trump był jedyny spoza układu, czyli „sitwy”, jaki reprezentowała Hillary Clinton. Nigdy nie głosowałem wedle klucza partyjnego, jako że doszedłem do wniosku, że właściwie mimo opinii, jakie się utarły wśród „partyjnych” obywateli, nie ma dużej różnicy miedzy dwoma partiami, szczególnie, jeśli chodzi o politykę zagraniczną, a szczególnie wojny jakie od 15 lat przegrywamy np. w Afganistanie i na Bliskim Wschodzie. Pojawienie się Trump’a na arenie politycznej obnażyło przykrą prawdę, że w US nie ma  dwu konkurujących ze sobą partii. Jest jedna zjednoczona partia nazwijmy ją „Partią Oligarchów”, która  od wielu lat kontroluje politykę i praktykę wojny prewencyjnej  Stanów Zjednoczonych. Partia ta ma to, co w Marksizmie-Leninizmie nazywa się „bazą” i „nadbudową” Bazą są duże pieniądze w rękach wąskiej mało znanej grupy, a nadbudową są dwie partie działające jawnie i tworzące  pozory demokratycznego zróżnicowania, czyli Partia Demokratyczna i Partia Republikańska. Nagłe pojawienie się, „jak Filip z konopi”, niezależnego kandydata partii republikańskiej, jakim stał się Donald Trump, było zaskoczeniem także dla Partii Republikańskiej, która liczyła że Donald Trump  z pewnością wyborów  nie wygra, a więc zagrożenie dla oligarchów było znikome. Wobec tego Oligarchia postawiła na  wygraną Hillary Clinton.  O tym, że taki był wybór oligarchii świadczyła niespotykana dotąd zgodność głosów w  telewizji i wiodących gazetach, zarówno tych z prawa, jak Fox News i Wall Street Journal z tymi z lewa, czyli CNN i New York Times.
Począwszy od rozpadu ZSSR , woda sodowa uderzyła oligarchom do głowy, że teraz już nie będą zmuszeni dzielić się kontrolą nad światem z Sowietami, ale będą rządzić  samodzielnie, kompletnie zapominając że uprzednie pomysły budowania Światowego Imperium nikomu się nie wyszły na dobre. Kompletnie zapomniano o Napoleonie, Hitlerze a nawet Stalinie i ich zamiarach budowy francuskiego, niemieckiego i sowieckiego imperium. My Amerykanie zrobimy to lepiej! było hasłem na dzień dzisiejszy. Jako, że każda działalność imperialna wymaga otoczki ideologicznej, taka się natychmiast znalazła. Nagle pojawiła się grupa zwana Nowych Konserwatystów, po angielsku nazwana jako „neocons”. Neokonserwatyści, byli kiedyś zwolennikami Trockiego, ale się przefarbowali na konserwatystów, stąd nazwa  przyimka „neo”,czyli „nowi”. Oni właśnie ukuli hasło o Amerykańskiej Wyjątkowości, która upoważnia Amerykę do wyprzedzającej (preemptive) interwencji w innych krajach w „obronie podstawowych demokratycznych wartości”, a także stworzyli projekt pod nazwą  “Wiek Ameryki” (PNAC). Oni byli właśnie byli architektami katastrofalnej wojny w Iraku, która teraz jest określana nawet przez Hillary Clinton jako „pomyłka” . Przed i w czasie wojny w Iraku, byli nimi Richard Perle,  Rumsfeld, Wolfowitz, William Kristol, Libby and National Security Adviser Condoleeza Rice.
 Uprzednio głosowałem w czasie wyborów na prezydenta Baraka Obama. Liczyłem, że człowiek o rasowo mieszanym rodowodzie będzie niezależny w swych opiniach i zarządzeniach od rządzącej, głównie białej  oligarchii. Niestety wkrótce po wyborach na Obamie się zawiodłem jako, że się otoczył  grupą doradców/ bankierów odpowiedzialnych za kryzys ekonomiczny 2008. Okazało się ze Obama nie miał samodzielności działania, na jaką liczyłem, szczególnie, jeśli chodzi o ekonomie i wojny na Bliskim Wschodzie. Tu muszę ze smutkiem przyznać, że większość Amerykanów po obydwu stronach „barykady” nie uważa wojen za ważny element, o który należy się troszczyć, szczególnie teraz, kiedy armia jest zaciężna, znaczy się dobrowolna. Dla mnie, który przeżyłem wojnę jako dziecko, wojna jest podstawowym elementem, którego należy unikać.
 Dynastia Rodziny  Clintonów?
Za sytuacje, w jakiej, dzisiaj znalazła się Ameryka nie winiłbym jedynie Hillary Clinton, gdyż wina sięga daleko dalej do rządów prezydentów Billa Clintona i G.W. Busha, którzy dla nas przeciętnych obywateli reprezentowali „Dynastie” w których władza przechodziła z rąk do rąk , z ojca na syna. Hilary miała ambicję przejąć władze po Billu Clintonie z małą przerwą na prezydenturę Barak’a Obama. Jej historia jest żenująca, jako że popierała G.W. Busha wojnę w Iraku i wojnę w Libii. Hillary miała poparcie bankierów z Wall Street,  a ostatnio zakładała prywatny serwer do prywatnej korespondencji internetowej licząc, że zapewni sobie prywatność swej korespondencji. Pomijając treść samej korespondencji jej wiara, że jej prywatny serwer ją zabezpieczy przed „posłuchem” osób i organizacji postronnych, świadczy o jej braku zrozumienia jak sam rząd amerykański działa. Hillary zapomniała, że  Internet jest przedmiotem „podsłuchu” przez nasze własne centra wywiadowcze jak  i wrogie nam państwa. Powszechnie jest wiadomym, że wydajemy biliony dolarów na „podsłuch” naszych rozmów telefonicznych i korespondencji internetowej przez NSA ( National Security Agency). Prasa i TV rozdziera szaty na wiadomość, że Rosjanie nas podsłuchują, że WikiLeaks nas podsłuchuje, że Chińczycy się dobierają do naszych banków informacji. Czyżby Hillary Clinton wierzyła, że prymitywny system, jaki zainstalowała w swoim domu nie będzie spenetrowany przez rodzime i obce wywiady? Jej naiwność albo przekonanie we własną nieomylność, dyskwalifikuje ją, jako kandydatkę na prezydenta Stanów Zjednoczonych, nie mówiąc już o jej nieukrywanej żądzy władzy za każdą cenę. Dla celów wyborczych Hillary wciągnęły cały aparat zwany Polityczną Poprawnością. Naiwne młode kobiety, które dały się nabrać na Hillary kampanię wyborcza, teraz szlochają z rozpaczy, jako że „szklany sufit” awansu w korporacjach, który Hillary obiecała rozbić, będzie dla nich ciągle istniał.
Partia PP ( Politycznej Poprawności) jako element „nadbudowy” systemu kontrolowania demokracji.
Partia Politycznej, a raczej Ruch Politycznej Poprawności ma dość długa historię. Ostatnio wykorzystywany był przez Hillary Clinton do celów propagandy wyborczej. Ruch ten zaczął się na uniwersytetach, na których profesorowie kierunków nauk nazwijmy je „liberalnych”, takich jak psychologia, socjologia, historia itp. poczuli się oszukani w swojej ważności i dochodach w stosunku do profesorów nauk ścisłych, jak matematyka, fizyka, inżynieria i medycyna. Tak się składa, że studenci którzy wybrali studia „liberalne” zauważyli zbieżność interesów z „liberalnym” ciałem pedagogicznym. Ta grupa ludzi po ukończeniu studiów przejęła stanowiska w strefie propagandy, czy w tak zwanych „mediach”, czyli prasie i TV. W przeszłości, kiedy komunizm jeszcze istniał, byli zwolennikami walki klasowej. Najbardziej odpowiadał im Trockizm, jako że zakładał rewolucję światowa, w której nasi młodzi ludzie chcieli odegrać wiodącą rolę.  Po upadku ZSSR i z tym większości partii komunistycznych na świecie, grupa „postępowych” amerykańskich idealistów porzuciła trockizm, jako przewodnią ideologię i wymyśliła inne kierunki walki wyzwoleńczej.  Ostatnio grupa ta walczy o prawa kobiet, które są upośledzone w swojej dążności do kariery zawodowej, o równouprawnienie ludzi o różnych skłonnościach seksualnych i o innym kolorze skóry niż biały.  Jakież było zdumienie Hillary Clinton i jej wyznawców, kiedy się okazało, że w wyborach prezydenckich Hillary nie uzyskała wystarczającej ilości głosów, mimo, że cała maszyna propagandowa starła się zdyskwalifikować Trumpa jako rasistę, homofoba i szczypiącego kobiety w pośladki. Prawdę mówiąc wolne wybory są ostatnia ostoją amerykańskiej demokracji. Można by powiedzieć, że poplecznicy Hillary Clinton, a właściwie istniejącej sitwy, która ma duże finansowe interesy w utrzymaniu istniejącego układu, „obudzili się z ręką w nocniku”. Obawiam się jednak, że w przyszłości, jeśli ilość ludzi na zasiłkach rządowych przekroczy ilość ludzi pracujących, może się zdarzyć, że pewna forma komunizmu zostanie wprowadzona w USA drogą demokratyczną.
Unieważniono Pierwszy Dodatek Do Amerykańskiej Konstytucji
 Wolność słowa została nam odebrana, szczególnie tym, którzy pracują w rządowych instytucjach i uczelniach. Nikt nie chce się do tego przyznać, że pierwszy dodatek do  Amerykańskiej Konstytucji został po cichu unieważniony. Możemy, co prawda, zgodnie z dodatkiem Nr. 2  kupić pistolety i karabiny maszynowe, ale nie wolno nam otwarcie mówić to, co myślimy, szczególnie, jeśli to myślenie może być uważane za ksenofobiczne, homofobiczne, rasistowskie, obrażające uczucia kobiet albo je poniżające w spojrzeniach lub intencjach. Zastraszeni uniwersyteccy profesorowie są spędzani jak owce na kilkugodzinne zebrania na których są „szkoleni” co im wolno mówić a co niewolno w stosunku do studentów albo kolegów. Słuchacze są poinformowani, że jeśli wykryją niewłaściwe intencje ( nie koniecznie fakty) któregoś z członków fakultetu to winni natychmiast sporządzić odpowiedni donos do vice-rektora, odpowiedzialnego  za polityczną poprawność na Uniwersytecie. Terror ten jest efektywny, jako że konsekwencje są poważne i mogą się skończyć usunięciem z Uniwersytetu. Szkoły te straciły ich najbardziej istotną wartość, jaką jest wysoka jakość nauki i nauczania. Jakość została zastąpiona Polityczną Poprawnością. Powstały nowe katedry, o których kilkanaście lat nikomu się nie śniło. Niestety ukończenie tych absurdalnych kierunków studiów jak nauka o feminizmie, homoseksualizmie, rasizmie, Islanofobii i xenofobii, misogyny  i temu podobnych a trudnych do wymówienia nie gwarantuje zatrudnienia, jako że jeszcze nie ma w USA „nakazów pracy”, które istniały w systemie sowieckim.
 Oto co napisał Rektor dwu Uniwersytetów.
„Polityczna poprawność jest najważniejszym wrogiem wolności myśli w dzisiejszej edukacji. Ona podważa nasza zdolność do przyjmowania, przekazywania i przetwarzania wiedzy. Polityczna poprawność ogranicza zróżnicowanie idei przez ideologiczną koncentrację raczej  na odcieniach obrazu  niż na samym obrazie”.
Michael Schwartz, Rektor - emeritus, Kent State University i Cleveland State University
Kto z Politycznej Poprawności ma korzyść a kto stratę?
Tracą przede wszystkim studenci, którzy dali się nabrać na fałszywą „naukę” i fałszywe cele ruchu PP.
W następnej kolejności, tracą Uniwersytety tworząc fakultety z nieprzydatnymi w praktyce politycznie poprawnymi kierunkami.
Traci społeczeństwo, czyli my wszyscy, jako że koszt studiów dla wszystkich studentów wzrasta w proporcji do zatrudnienia dobrze płatnych specjalistów od Politycznie Poprawnego zachowania.
Kto zyskuje? Zyskuje „nadbudowa” finansowej oligarchii, czyli:
Zyskują profesorowie i konsultanci „wiedzy” o Politycznej Poprawności.
Zyskuje polityczna koteria, kto ktokolwiek nią jest, która może używać otumanionych studentów do własnej politycznej gry, jak to miało miejsce w czasie i po ostatnich wyborach prezydenckich w US.
W sumie olbrzymie inwestycje, jakie oligarchia uczyniła w polityczną nadbudowę, czyli w propagandę poprzez różnego rodzaju „media” rzucone zostały w błoto, czyli wszyscy udziałowcy obudzili się nagle „ z ręka w nocniku”. Przeciętni ludzie pracy w tym także kobiety, tym razem nie dali się oszukać. Nie zachłysnęli się słowem „misogyny”, którego nie słyszeli  od matki czy ojca. Wiara Oligarchów i ich „instrumentów propagandy”, że mają niezawodną metodę na wieczną kontrolę nad społeczeństwem, bez przerywania jej błogiego snu, została zachwiana. Już widzę nerwowe zamówienia do „trustów mózgów”, aby intelektualiści z American Enterprise Institute i temu podobnych wymyślili coś nowego. Nie znaczy, że Oligarchia została kompletnie pokonana. Zobaczymy jaki kamuflaż przyjmie w przyszłości? Wiele lat temu, kolega z PRL-u powiedział o komunistycznej ekonomii, że: „Prawa wartości nie da się wydymać”. Prawda jest jednak naga i dla Oligarchii smutna, że mimo wielu prób przez „wybitnych finansowych specjalistów”, także tu w Ameryce prawa wartości, nie uda się wydymać....na dłuższą metę. Znaczy to po chłopsku, że „nie można żyć w nieskończoność na kredyt, za  pieniądze oparte o świeże powietrze, ale próbować trzeba”. Czyli po rosyjsku , стараться нада.
Jan Czekajewski


Saturday, March 18, 2017

Fantastyczna Historia mojej rodziny Siemion

Fantastyczna Historia Rodziny Siemion
Z uwagi na popularne w USA, a także w „Nowej Polsce”, szukanie swoich rodzinnych korzeni, postanowiłem sięgnąć do akt starych i odszukać mój własny rodowód. Zacząłem od dokumentów po kądzieli, czyli ze strony mej babki, Marii Siemion. Z uwagi na własne przebłyski geniuszu, aczkolwiek rzadkie, już jako dziecko podejrzewałem, a na starość potwierdziłem, że mój rodowód musi zawierać geny ludzi sławnych, którzy zapisali się w historii Polski wielkimi osiągnięciami.
Jakże by było inaczej?
A oto co odkryłem.
Ustne opowieści przekazywane z ust do ust w naszej rodzinie wspominają, że ród Siemionów sięga czasów przedhistorycznych, epoki kamienia łupanego. Nic więc dziwnego, że Siemionowie osiedli przed wiekami w okolicach Częstochowy, a właściwie Olsztyna, Złotego Potoku i wsi Janów Częstochowski. W tej to okolicy było dużo kamienia wapiennego z Epoki Jurajskiej, jako że cała okolica zalicza się do Jury Krakowsko -Częstochowskiej. Niechętni naszej rodzinie jaskiniowcy, zarzucali Siemionom, że z lenistwa wybrali łupanie kamienia wapiennego, jako że był miękki do obróbki, zamiast mężnie łupać twardy krzemień, nadający się na groty do strzał i włóczni. Niemniej moi przodkowie wiedzieli co czynią, jako że w kamieniu wapiennym łatwiej łupać obszerne jaskinie, które w owym czasie odpowiadały dzisiejszym domkom jednorodzinnym albo kondominium i szły na rynku jaskiniowych nieruchomości „jak woda”. Dzisiaj można by ich określić jako jaskiniowi „deweloperzy” Moi przodkowie łupali wiec jaskinie i odsprzedawali je innym, mniej przedsiębiorczym Sarmatom czy Jadźwingom za skóry niedźwiedzie, miód pszczeli a także cycate branki germańskie, które Sarmaci porywali z niedalekiej Germanii i Ziemi Opolskiej. Branki te w miarę upływu czasu wzbogaciły pulę genów naszej rodziny, przejawiających się do dzisiaj w seksualnych upodobaniach i predyspozycjach męskich członków naszego klanu do obfitych biustów. 
Oczywiście, rodzina nasza nie miała wtedy rodowego nazwiska Siemion, tylko, jak to wtedy było przyjęte, nazywali ich urągliwie „Wapniacy”, ze względu na ich kamieniarską profesję. Jak się stało, że przezwisko „Wapniak” zmienione zostało na nazwisko „Siemion” opisze poniżej.
Ponieważ, przy przedstawianiu się, wymienianie przezwiska wszystkich przodków było uciążliwe, więc moi przodkowie, dumni ze swej długiej linii genealogicznej wprowadzili pojecie matematycznej potęgi, przy swym imieniu. Uprościło to i skróciło czas wypowiadania nazwiska. Zamiast przedstawiać się jako Wapniak syn Wapniaka, który był synem Wapniaka, a jego ojciec był także Wapniakiem, moi przodkowie nazywali się Wapniak do potęgi 3, 4 albo 10, co znaczyło, że dany Wapniak nie wypadł kozie spod ogona, ale miał rodowód sięgający do 3,4 albo 10-tego pokolenia. Ten wynalazek dowodzi, że moi przodkowie mieli talent matematyczny, który jest widoczny do dzisiaj u niektórych żyjących członków naszej rodziny. Można by tu zaryzykować stwierdzenie, ze moi przodkowie, Wapniacy-Siemion, byli Słowiańskimi Pitagorasami, swoich czasów.
Sytuacja taka trwała ponad tysiąc lat, rod nasz się rozrastał ale pozostawał ciągle plebejski. Jego matecznikiem ciągle pozostawało podnóże Zamku w Olsztynie, zlokalizowanego na szczycie góry wapiennej.
Moda na jaskinie z upływem czasu zanikła z powodów demograficznych i przemieszczania się populacji na tereny płaskie, rolnicze, gdzie nie było warunków do dłubania jaskiń. Co bogatsi zaczęli budować kurne wille z modrzewia a biedniejsi świerkowe. Mój przodek obserwując zanikający popyt na nieruchomości jaskiniowe, postanowił przeszkolić rodzinę w nowej technologii wypalania wapna, którą sam ulepszył i uśredniowiecznił. W tej dziedzinie wyprzedził historię, jako, że z czasem Polacy zaczęli budować dom i zamki murowane, do budowy których wapno było nieodzowne. Podobno Polska murowana jest zasługą jednego z moich przodków który podsunął ten pomysł królowi Kazimierzowi Wielkiemu, o którym wiemy, że zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną ( z kamienia wapiennego).
Jak stare dokumenty wskazują moi przodkowie byli ludźmi religijnymi i tak jak to był wtedy w zwyczaju, po zrobieniu znacznego szmalu na handlu jaskiniowym, wybierali się w podróże dziękczynne do Ziemi Świętej, znanej dzisiaj pod nazwą Izrael. Z jednej z tych podróży na Bliski Wschód mój przodek, poza relikwią w postaci paznokcia Świętego Jana „Pazernego”, otaczającego opieką bankierów, przywiózł nasiona lnu, zwane „siemie lniane” i wedle podpatrzonych tam praktyk zaczął uprawiać len, dając początek polskiemu przemysłowi tekstylnemu. Z powodu tego właśnie siemienia lnianego, rod mych przodków zwany wapniakami, zaczęto nazywać Siemionami.
W roku 1410 Król Władysław Jagieło rozesłał wici, że wojna z Krzyżakami wisi na włosku (jego brody) i każdy zdolny osiąść konia winien stawić się na Mazurach, w okolicy Giżycka aby „dać popalić” tym wrednym Krzyżakom. W tym samym czasie Starosta na Zamku w Olsztynie, nie mógł, niestety, dosiąść konia z powodu trapiących go hemoroidów, nakazał więc memu przodkowi, a jego słudze, , aby wybrał się rąbać Krzyżaków w jego zastępstwie.
Propozycja starosty była nie do odmówienia, aczkolwiek mój przodek był raczej mizernego wzrostu i kielnią lepiej niż mieczem władał. Wiedział on, że jest mała szansa, że z tej wyprawy wróci żywy do swego domu gdzie mieszkał, na kocią łapę, z cycatą Opolanką z uprzedniej branki. Męczyła go nie tyle perspektywa nieuchronnej śmierci od krzyżackiego miecza, co wizja, że jego ukochana nałożnica, w czasie jego nieobecności, bynajmniej nie będzie, jak to kiedyś się mówiło, przędła kądzieli. Na szczęście, humor mu się poprawił, kiedy wpadł mu do głowy pomysł nowej metody walki, nie wymagającej znajomości fechtunku ani konnej jazdy. Metoda ta zastosowana pierwszy raz na polu bitwy przez mego przodka została nazwana kilka wieków później Bronią Masowej Zagłady albo Bronią Chemiczną. Na szczęście Konwencja Genewska nie była jeszcze wtedy podpisana i Krzyżacy, pokonani pod Grunwaldem, nie mogli się na nią powołać, ani wytoczyć memu przodkowi procesu w Genewie, Malborku albo Norymberdze.
W drogę na Grunwald wybrał się mój przodek, w towarzystwie kilku pachołków i kilku osiołków objuczonych workami, ze swym wynalazkiem, czyli wapnem „nie lasowanym”, żrąco-palącym w zetknięciu z wodą. Kiedy losy bitwy pod Grunwaldem się ważyły i wynik wisiał na włosku (brody Króla Jagiełły), mój przodek z grupą zdesperowanych, niepomnych na niebezpieczeństwo olsztyńskich pachołków popędzili, gubiąc po drodze kierpce, na bosaka, w kierunku namiotu Wielkiego Mistrza i sypnęli mu i jego przybocznej drużynie, w oczy, niegaszonym wapnem. Oślepieni Krzyżacy zaczęli wydawać okrzyki bólu, które reszta armii krzyżackiej interpretowalna jako komendę do odwrotu. Uciekających Krzyżaków dobiła Polska Husaria i sprzymierzeni z nami Tatarzy. W ten sposób właśnie Zjednoczone Chorągwie Polsko-Litewskie (ZChPL) wygrały bitwę pod Grunwaldem, z wydatną pomocą mego przodka.
Także, ponad dwieście lat później, w roku 1655, ród Siemionów zapisał się chlubnie w czasie Potopu Szwedzkiego w obronie klasztoru na Jasnej Górze. Siemionowie poradzili Księdzu Kordeckiemu, Przeorowi Klasztoru, zgromadzić duże ilości siemienia lnianego, które w warunkach oblężenia miało różnorodne znaczenie obronne. Siemię stanowiło wysoko kaloryczne pożywienie dla załogi broniącej klasztoru, a także wylewane z wrzącą wodą na głowy intruzów śmiertelnie parzyło wspinających się na wały obronne żołnierzy Generała Mulera.
Za tę właśnie zasługę, która zaważyła na przyszłości Korony Polskiej, Król Władysław Jagiełło, nadal memu przodkowi szlachectwo i włości, oraz gwarantował mu dostawę ( wieloletni kontrakt) oleju tłoczonego z siemienia na Dwór Królowej Jadwigi. Włości znajdowały się we wsi Kozie Głowy w pobliżu rodzinnego Olsztyna koło Częstochowy.
Nadanie to zostało potwierdzone przez Króla Kazimierza po wypędzeniu Szwedów z Polski, pomnego zasług Siemionów w obronie Jasnej Góry.
Od tego więc czasu, od wspomnianego zagonu lnu, którego nasiona zwą się siemię lniane, nasz ród stal się rodem szlacheckim z rodowym imieniem Siemion. Jak już wspomniałem, rozbiory Polski podzieliły naszą rodzinę i jej część która pozostała po stronie pruskiej, została zgermanizowana i przyjęła nazwisko zrazu Ziemon a następnie, za zasługi w wojnie Prusko-Francuskiej, obdarzona tytułem szlacheckim Baronów na Kozich Głowach.
W czasie II Wojny Światowej, Henryk Borkiewicz ( Siemion po matce) walczył pod Monte Casino (prawda udokumentowana) kiedy w tym samym czasie, podobno, Generał Wermachtu, Baron von Ziemion planował z pułkownikiem Staufenbergiem nieudany zamach na Hitlera ( prawda nie udokumentowana). Pogłoski, że jeden z protoplastów Siemionów przed przybyciem na ziemie słowiańskie, był Ministrem Finansów na Dworze Króla Davida, nie znalazła potwierdzenia. Prawdopodobnie pogłoski te wynikają z faktu, że niektórzy z potomków Siemionów przybyli do Ameryki w roku 1968 i mają inklinacje do biznesu i matematyki. 
Badania historyczne przeprowadził Janek Herbu Siemion, Baron von Ziemion auf Kozie Glowy.
(pseudonim konspiracyjny Jan Czekajewski)


 
/* Google Analytics Script */