Friday, June 08, 2018

Zamierzch Amerykanskiego Imperium

ZMIERZCH AMERYKAŃSKIEGO IMPERIUM
Dziennikarze i politycy lubią porównywać Stany Zjednoczone do Imperium Rzymskiego a pokój, jaki na początku naszej ery gwarantował Rzym i jego armie, zwany, po łacinie, jako Pax Romana. Natomiast dzisiaj pokój, jaki gwarantują Stany Zjednoczone lubią nazywać, przez analogię, „Pax Americana”.  Pokój Rzymski trwał tak długo jak długo trwało Imperium Rzymskie, czyli od roku 27 przed Chrystusem do roku 1453  po urodzeniu Chrystusa, kiedy to Turcy Otomańscy podbili Konstantynopol dzisiaj zwany Istambułem. W tym okresie istniały dwa imperia, zachodnie z siedzibą w Rzymie, które istniało do roku 476 po Chrystusie i Imperium Bizantyjskie z siedzibą w Konstantynopolu, dzisiaj Istambule.  W sumie Imperium Rzymskie i Bizantyjskie zarządzały Europą Zachodnią , Afryką Północną i Małą Azją przez około 1500 lat. Wiele książek napisano na temat, dlaczego Imperium Rzymskie i Bizantyjskie upadło, ale jedną wspólną cechą, która spowodowała upadek tego polityczno-wojskowego i kulturalnego tworu, było, że Imperium rozrosło się ponad możliwość strawienia rozległych zdobyczy w postaci ludzi o różnych kulturach i językach mieszkających w odległych krajach, które nie było możliwości kontrolować z centrali. Trzeba się z tym faktem pogodzić i starać się trzeba, aby zmierzch Imperium Amerykańskiego był bezbolesny, czyli nie skutkiem wielkiej wyniszczającej wojny lub domowej rewolucji na skalę Rosji w roku 1917, czy też zdarzeń, jakie miejsce przy upadku Rzymu i Konstantynopola.
Na gruzach Imperium Rzymsko-Bizantyjskiego zaczęły powstawać inne imperia. Ograniczmy się do tych, które przyczyniły się do europejskich wojen, które pamiętają nasi dziadkowie i my sami, czyli do wieku dziewiętnastego i dwudziestego. Było to Imperium Angielskie, Francuskie , Rosyjskie i Amerykańskie zwane jako USA. Rozpad Imperium rosyjskiego zaczął się jeszcze przed pierwsza wojna światową, pogłębił się w czasie wojny ale na kilkadziesiąt lat jego życie zostało przedłużone przez wynalazek nowej religii, zwanej „Marksizmem-Leninizmem” i stworzeniem z  Rosji Carów  zlepek zwany ZSSR ( Związkiem Sowieckich Socjalistycznych Republik). Jak było do przewidzenia zlepek ten funkcjonował tylko 80 lat i Rosja się skurczyła ponownie, aczkolwiek jej olbrzymie posiadłości azjatyckie i północne (Syberia) zostały nietknięte. Stany Zjednoczone od czasów pierwszej wojny światowej rosły w siłę, a szczególnie dostały zawrotu głowy w momencie załamania się sowieckiego systemu w roku 1989, zapoczątkowanego w Polsce przez ruch Solidarność.  Politycy amerykańscy zaczęli wierzyć, że amerykański system zarzadzania oparty na dwóch partiach politycznych zasadniczo nie wiele różniących się między sobą jest powodem wielkości Ameryki, czyli USA. Nie zauważali jednak albo udawali, że nie widzą, że potęga naszego kraju ulega stopniowej erozji.


Stopniowa Erozja Potęgi Amerykańskiej
Po drugiej wojnie światowej, tylko dwie potęgi zostały warte zainteresowania. USA i ZSSR. Obydwie miały wbudowany w ich systemy polityczno-ekonomiczne bombę zegarową, coś w rodzaju początków nowotworu. W wypadku ZSSR nowotworem tym był system marksistowsko-leninowski traktowany, jako religia sowieckiego systemu. USA, natomiast opierała swój system na ekspansji ekonomicznej i militarnej popieranej od czasu do czasu wojną, poprzez pośredników. Do bezpośredniego konfliktu między mocarstwami nie doszło z powodu śmiertelnego zagrożenia bombami jądrowymi, którymi dysponowali obydwaj szermierze, jeden demokratyczny drugi komunistyczny. W miarę upływu czasu, jak można było przewidzieć, system komunistyczny a raczej marksistowsko-leninowski upadł i można powiedzieć, że wycofał się z pola walki, a raczej z konkurencji o władze nad światem, zostawiając pole bitwy, czyli resztę świata Amerykanom. Sukcesem tym zachłystnęły się pewne grupy polityczne w Ameryce, tak zwani neo-konserwatyści, którzy zaczęli głosić teorię, że wiek następny, czyli wiek 2100 jest Wiekiem Amerykańskim. Taka mocarstwowa megalomania podobała się wielu Amerykanom, którzy wolą nie pamiętać o wojnie w Wietnamie i Afganistanie. Czyli dzisiaj mamy taką sytuację, jaka mamy. Na politycznym horyzoncie nie ma człowieka, który  odważyłby się powiedzieć Amerykanom: „Trzeba żyć z pracy, nie z pożyczek, bo jesteśmy bankrutami”. Był  jeden taki, nazywał się DR. Ron Paul, który mówił podobnie,  kandydował na Prezydenta, ale go wyśmiano.

Przegrana wojna w Wietnamie i jej konsekwencje
Wedle mnie USA dało się nabrać na iluzję, jaką roztaczali Sowieccy marksiści, o wyższości systemu „socjalistycznego” nam kapitalistycznym. Ta iluzja była przeznaczona dla użytku wewnętrznego, dla otumanienia sowieckich mas, a nie dla amerykańskich polityków, którzy uwierzyli w „teorię domino” , że raz jakiś kraj zostanie zarażony komunizmem, ten już jest na zawsze stracony dla demokracji. Gdyby USA nie dawało się wciągnąć w wojnę w Wietnamie i kolejne wojny w krajach „trzeciego świata” finanse amerykańskie byłyby dużo zdrowsze niż dzisiaj.
Dla Amerykanów wojna w Wietnamie skończyła się 15 sierpnia 1973 roku, trwała 20 lat i kosztowała około 57 tysięcy zabitych Amerykanów , 2 milionów zabitych cywilnych Wietnamczyków i 1,3miliona zabitych wietnamskich żołnierzy. Ekonomicznie licząc wedle wartości dolara z roku 2011, wojna w Wietnamie kosztowała US około 1 tryliona dolarów. US przegrało ta wojnę na trzech frontach, na froncie wojskowym, domowym i ekonomicznym. Pod koniec wojny społeczeństwo amerykańskie, szczególnie młodzież było na progu rewolucji z powodu niekończącej się wojny, która nie miała poparcia społecznego. Ludzie przestali wierzyć w „teorię domina”. W końcu prezydent Nixon zrozumiał, że dalsze utrzymanie powszechnego poboru do wojska jest niemożliwe, zakończył obowiązkowy pobór 15 sierpnia 1971 roku.  Tego samego dnia Prezydent Nixon zakończył wymienialność dolara na złoto, nie będąc w stanie spłacać długów zaciągniętych na prowadzenie wojny w złocie. Od tego momentu dolar stał się tak zwaną waluta opartą na zaufaniu do rządu i systemu amerykańskiego, a nie na rzeczywistej wartości. Powstała możliwość nieskrępowanego druku pieniędzy, dla finansowania braków budżetowych związanych z następnymi wojnami. Ta możliwość stała się powszechna i nawet ubrano ją w nową nazwę: „Financial Easing”, czyli Łatwość Finansowania.

Dolar rezerwowy podtrzymuje imperialne ambicje
Od przegranej wojny w Wietnamie, zapał do dalszych wojen w odległych krajach zniknął na 20 lat, aż do wojny w Afganistanie, która trwa do dzisiaj, czyli 17 lat i jej koszt jest porównywalny do wojny wietnamskiej, czyli ponad 1 trylion dolarów.
Kontynuacja wojny w Afganistanie jest możliwa z powodu zlikwidowania obowiązkowego poboru do wojska i zastąpienia go dobrze opłacanymi ochotnikami. „Wynalazek” dolara, jako waluty rezerwowej, zezwala na dalsze finasowanie tej wojny jak i szeregu innych wojen na Bliskim Wschodzie, w Iraku i Libii oraz utrzymanie baz amerykańskich w 140 krajach. Co najważniejsze, „dolar rezerwowy”, tak długo jak nie jest używany w obrocie wewnętrznym w USA, tak długo nie powoduje inflacji, jaka miała miejsce w Niemczech po pierwszej Wojnie Światowej, a dzisiaj w Wenezueli. Trzeba przyznać, że nie wszystkie pożyczone pieniądze idą w USA na wojsko. Z uwagi na pozbycie się miejscowego przemysłu, co spowodowało stały deficyt w handlu zagranicznym USA, od roku 1984, powstało w USA ukryte bezrobocie i wzrost świadczeń socjalnych dla tej grupy ludzi. Tego rodzaju metoda utrzymania ładu socjalnego ma na dłuższą metę skutki uboczne, jakimi jest plaga narkotyków i gangów terroryzujących miasta amerykańskie oraz ponad 10 milionów nielegalnych Meksykanów, podejmujących się pracy, jaką pogardzają urodzeni Amerykanie.

Dlaczego jednak żyje  się nam tak  dobrze, kiedy jest tak źle?
Jednymi z nas żyje się bardzo dobrze, innym mniej, ale w porównaniu do krajów Ameryki Południowej czy nawet Chin, stopa życiowa Amerykanów jest większa niż mieszkańców wielu innych krajów. To zjawisko ma miejsce z powodu życia za pożyczone pieniądze. Pieniądze pożyczają nam kraje, które kupują nasze obligacje pożyczkowe, tak zwane Federal Bonds, które wypuszcza rząd amerykański, aby pokryć niedostatki budżetowe. Dlaczego inne kraje kupują te obligacje, które nie maja pokrycia w złocie? Dlatego, że jak na razie dolar amerykański stanowi tak zwana walutę rezerwową, za którą inne kraje mogą kupić sobie ropę naftową, która jest wyceniana w dolarach. Mniejsze kraje, jak Libia i Irak, które chciały w przeszłości podważyć sprzedaż ropy za dolary amerykańskie, doświadczały bolesnej lekcji i zmuszone zostały do zmiany ich poglądów na temat wyceniania ropy. Dzisiaj jednak, sytuacja jest poważniejsza, jako że Chiny, Indie i Rosja zamierzają handlować miedzy sobą we własnych walutach, a podobne intencje ma także Iran. Militarna interwencja w stosunku do Chin i Rosji nie wchodzi w rachubę z powodu ich potencjału nuklearnego. Nikt nie chce wojny nuklearnej, w której nie będzie zwycięzców. Natomiast istnieje jasno widoczna tendencja podważania wartości dolara przez Chiny i Rosję i jeśli im się to uda, to Ameryce będzie groził krach finansowy na miarę roku 1929, albo głębszy.
Czas na konkluzję
Mam nadzieję, że ktoś w USA zdaje sobie z tego sprawę i że istnieje w USA plan na możliwość takiej katastrofy finansowej, w której  nasze oszczędności znikną z dnia na dzień. Zwykle Imperia, którym grozi upadek i wewnętrzna rewolta, uciekają się do wojny, jako argumentu scalającego społeczeństwo. Zastanawiam się, kogo dzisiaj US mogłoby względnie bezpiecznie zaatakować? Może...Iran? Ciekawe jest, że upadek Imperium ZSSR odbył się bezkonfliktowo. Może warto wyciągnąć a tego wnioski?
Jan Czekajewski
8 czerwiec, 2018r







Monday, April 30, 2018


Jan Czekajewski

1 Maj, 2018


NAPOLEON BONAPARTE A SPRAWA POLSKA
Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie...

 Tak sobie siedzę i myślę, jak baca pod Giewontem. Czasami tylko siedzę i żadna myśl mi do głowy nie przychodzi. No i dobrze, gdyż samo siedzenie nie jest groźne, ale myślenie może mieć poważne konsekwencje. Najgorsze są wnioski, które są konsekwencją myślenia, a szczególnie wnioski, którymi chcemy się podzielić z otoczeniem i przekazać je pismem drukowanym albo środkami internetowymi. W prymitywnym systemie zwanym komunistycznym, albo Demokracją Ludową, szło się do więzienia za tak zwaną „szeptaną propagandę”. Dzisiaj już nikt nikogo za szeptaną propagandę do więzienia nikt nie wsadza, ale szerzenie niepokornych wniosków, na początek może się skończyć odłączeniem od Internetu. Teraz sobie siedzę i myślę, kim ja jestem, albo chciałbym być? Czy wieszczem narodowym, jak Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, czy też pogromcą narodowych słabości, jak Ksiądz Skarga? Wybrałem jednak możliwość trzecią, czyli wcielenie się w postać królewskiego błazna na dworze króla Zygmunta Starego, Stańczyka, który w szyderstwie przekazywał gorzką prawdę o polskim narodzie i jego rządzie. Przypomniałem sobie, że przez kilka lat, w okresie średniej młodości miałem kopię obrazu Matejki, z osobą zatroskanego Stańczyka, wiszącą nad moim biurkiem. Biorąc pod uwagę moje braki w ortografii moje aspiracje na poetę muszę zostawić niespełnione. Błaznem natomiast z natury byłem a więc takim pozostanę. Na dodatek, pozycja błazna zapewnia, nawet w dzisiejszych czasach ograniczoną niekaralność, której granice są zakreślone prawnie przez ukazy, z czego się wolno śmiać, jak i kiedy. Ponieważ żyjemy w kraju wolnym i demokratycznym można się tutaj śmiać do łez z ludzi tłustych i łysych, jednak pod warunkiem, że są to mężczyźni biali i heteroseksualni. Można się zanosić od śmiechu opisując polskich patriotów, zwanych „populistami” ale nie z wizerunku, finansisty Sorosa z długim nosem, walczącego z „ węgierskim populistą”, Orbanem. W Ameryce najbezpieczniej, a nawet jest zalecane, śmiać się z niczego. Tak jak to mówią w Polsce, śmiać się jak głupi Jaś do sera. Śmiech winien być głośny i szczery, pozytywny w swym charakterze, nie ubliżający innym rasom i osobom pewnych wyznań religijnych i grupy określonej, jako LGBTM. Osoby, które z jakiś powodów śmieją się „chichocząc” winny zostać poddane kuracji odwykowej.

 Czy nam Polakom wolno śmiać się z polskich przywar narodowych?

Zacznijmy od hymnu narodowego w którym w drugiej zwrotce jest powiedziane, że : „Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy”, ale powinno być „ ...jak przegrywać mamy”. Autor, Józef Wybicki, pisał słowa do tego hymnu w roku 1797 we Włoszech, przed wyprawą Napoleona na Moskwę. Gdyby Wybicki pisał ten tekst w grudniu roku 1812, jestem pewny, że zmieniłby żenujący tekst drugiej zwrotki, gdyż Bonaparte doświadczył sromotnej klęski w czasie wojny z Rosją. Z 680 tysięcy żołnierzy Napoleona wyruszających na wojnę z Rosją w czerwcu 1812 roku , przeżyło, jako zdolnych do walki, nie więcej niż kilkadziesiąt tysięcy. Dlaczego pisze o Bonapartym? Otóż narzuca mi się analogia z sytuacją Napoleona wtedy i Polski i Polaków w czasach dzisiejszych. Czas na to, aby napisać nowe słowa do starej melodii hymnu narodowego. Czy należałoby zastąpić słowa w drugiej zwrotce polskiego hymnu słowami „Dała nam przykład Ameryka jak zwyciężać mamy”, czy też radykalnie zmienić na : „Dała nam przykład Ameryka, jak przegrywać mamy”? Mam na myśli wojny amerykańskie w Wietnamie, Afganistanie, Iraku i Libii. Polacy w czasie Wojny Napoleońskiej z Rosją wysłali do Rosji około 100 tysięcy żołnierzy. Wróciło ich do Polski, a właściwie do Księstwa Warszawskiego, około 28 tysięcy. Uprzednio w roku 1802 Polacy zostali wysłani przez Napoleona do Santo Domingo (Dzisiaj Republika Dominikańska i Haiti) w celu stłumienia powstania niewolników. A z 6-ciu tysięcy Polaków wysłanych do Santo Domingo wróciło do Francji zaledwie kilkuset, a około 600, tych mądrzejszych, zostało na wyspie przechodząc na stronę powstańców. W roku 1808 Napoleon wysłał Polaków do Hiszpanii w celu stłumienia powstania Hiszpanów, którzy chcieli zachować swoją wolność. Ta uprzednia polska działalność nie przynosi chluby Polsce i Polakom, którzy wolą szermować hasłem, „My walczymy za naszą i waszą wolność”. Pytanie należy sobie zadać, czy Polska i Polacy zasłużyli sobie na miano wyzwolicieli w Afganistanie i Iraku? Nawet nasi sprzymierzeńcy w NATO, Francuzi i Niemcy odmówili udziału w wojnie w Iraku. Dzisiaj, po latach odzywają się słowa krytyki w samych Sanach Zjednoczonych, że wojna w Wietnamie była pomyłką. Nawet w czasie, kiedy Polska, a właściwie PRL, był sowiecką kolonią, nie „zaproszono” Polaków, aby pomagali ZSSR w ich agresji w Afganistanie. Może ktoś z byłej wierchuszki w PRLu, jak np. były Prezydent, Aleksander Kwaśniewski, da nam odpowiedź na to pytanie. Może PRL miał pewną dozę niepodległości i Kreml nie odważył się na wysłanie Polskich żołnierzy, aby „wyzwalali” Afganów?

Coś o polskiej mentalności 

Komuna przyszła i zdechła, ale głupota arystokratyczna została. Być może, że to dusza polskiego chłopa pańszczyźnianego aspiruje do arystokratycznych manier. Dało się to nawet zauważyć w końcowym etapie PRL-u, kiedy to zapraszano zbiedniałych hrabiów na „salony” partyjnych bonzów. Skąd mnie tam do krytyki i oceny, jako że sam z chłopstwa pochodzę i na dodatek z chłopstwa bezrolnego. Nie wiem skąd się wziął koniec mego nazwiska na „ski”. Czuję się jak Żyd, krytykujący Izrael. Albo jak to mawiał polski patriota, Żyd, Leopold Tyrmand: „Żyd blondyn to rzecz sprzeczna naturze”. Tu musze wyjaśnić, że blondynem zostałem na starość, jak zupełnie posiwiałem. Uprzednio byłem brunetem. Dalsze podejrzenia, co do mych religijnych koligacji wynikają z daty mej imigracji do USA w 1968 i z przekonania otoczenia, że mam głowę do interesu i że do spowiedzi nie chodzę. Mój dobry znajomy, za moimi plecami dopytuje się mojej żony, czy to możliwe, że nie jestem Żydem. Można by powiedzieć, trawestując Tyrmanda, że „Polak-Biznesmen , rzecz sprzeczna z naturą”. W Polsce Ameryka zastąpiła Napoleona Tak jak kiedyś polska arystokracja liczyła na Napoleona, jako na wybawcę i gwaranta niepodległej Polski, tak dzisiaj, nowe polskie rządy liczą na Stany Zjednoczone. Te gwarancje, niestety nie są oparte na chłodnej kalkulacji. Niestety pozwolę sobie uciec do starej wskazówki dotyczącej zachowania w przetargach handlowych: „Kochajmy się jak bracia, a liczmy się jak Żydzi”. Niestety, jak od wielu lat zdalnie obserwując Polskę, ta wskazówka nie jest stosowana, natomiast polscy politycy kiedyś jak i dzisiaj, kierują się inną zasadą w postaci: Zrobimy „szlachetny gest braterstwa”, a nasz partner, w tym wypadku USA, odwzajemni się nam podobnie. Niestety podobnie było z Polakami i Napoleonem. Polacy nie rozumieją mentalności i założeń amerykańskich polityków, których mentalność ukształtowała się w handlowej i finansowej atmosferze. Napoleon miał ambicje na skalę europejską włączając w to Rosję, a dzisiaj Amerykanie maja ambicje na skalę globalną. Dla obydwu Polska i była i jest małym krajem, który można wykorzystać jak nadarzy się okazja, na przykład na Ukrainie, ale nie celem końcowym. Stany Zjednoczone zostały stworzone, nie przez amerykańskich arystokratów, ale przez ludzi klasy średniej, przemysłowców i farmerów. Niestety niektórzy z tych farmerów handlowali w owym czasie niewolnikami. Dzisiaj niewolnictwo zostało zniesione, jako mało opłacalny interes, natomiast pewne elementy tej koncepcji przeniesiono poza granice Ameryki. Klasa rządząca, ktokolwiek nią jest, ma mentalność kupiecką, w której pieniądz odgrywa pierwszorzędną role w decyzjach, jakie podejmują. Kontrakt handlowy góruje nad zasadami moralnymi. Człowiek, który nie dba o swoje interesy jest uważany za człowieka nie wartego uwagi a nawet pomylonego. Mogę zaryzykować twierdzenie, że system wartości Anglosasów jest bardziej zbliżony do Żydowskiego niż Polskiego. Natomiast w polskiej mentalności, przeważa opinia, że o pieniądzach w dobrym towarzystwie się nie mówi. Pieniądze to wstydliwa dziedzina, którą zajmują się Żydzi i Niemcy. My Polacy mamy wartości rycerskie. Specjalizujemy się w umieraniu „za sprawę”. Po porażce, występuje płacz, żeśmy zostali oszukani. W gruncie rzeczy oszukaliśmy sami siebie. W Ameryce człowiek oszukany, nie jest warty współczucia, szczególnie, jeśli naiwnie liczył na wartość obietnicy niezabezpieczonej kontraktem prawnym. Także człowiek pokorny jest przedmiotem pogardy. Ten, który się ostro targuje, jest szanowany, jako partner, z którym warto robić interesy.

Czy zatem, Amerykanie, ze swym zapatrzeniem na wartość pieniądza, zwyciężają w zmaganiach nad dominacją nad światem?

 Polacy im pomagają, ale jakość nie skutecznie. Ameryka przegrywa cele wywołanych przez nich wojen, mimo ich militarnego wygrywania. Ostatnie wojny wykazują, że Amerykanie także są w błędzie, mierząc swoich przeciwników własnymi wartościami. Wojna w Afganistanie trwa już 17 lat i jej końca nie widać. Przewaga technologiczna jest olbrzymia, a jednak Talibowie w sandałach kontrolują większość kraju. Jakoś nikt się nie zastanawia (albo ukrywa) skąd taka dysproporcja, między kosztem, a wojny wynikiem. Izrael, małe mocarstwo, jakoby „demokratyczne”, na Bliskim Wschodzie, uzbrojone w kilkaset bomb jądrowych także nie może sobie dać rady z rzeszą miejscowych Arabów, także rasowo spowinowaconych „Semitów”, którzy od 70 lat rzucają na nich kamieniami. W tym konflikcie, Izrael potrzebuje przyjaciół, mimo tego robi sobie z Polaków wrogów. Można tylko spekulować, jaką korzyść w tym mają. Jednym wytłumaczeniem, poza pieniędzmi jest celowe wywołanie psychozy zewnętrznego zagrożenia, przez jakoby polski antysemityzm, aby scementować wewnętrznie własne społeczeństwo, u którego występuje znużenie ciągłą wojną z zagranicznymi i wewnętrznymi wrogami. W tym wypadku żądania okupu w wysokości 65 miliardów dolarów, za mienie Żydów pomordowanych przez Niemców, aczkolwiek wygląda na dużą sumę, jednak strategicznie jest wielką pomyłką. Takich pomyłek Żydzi w swej długiej historii mieli wiele i to chyba jest skutkiem, że są uważani za wiecznych tułaczy zawieszonych w swej żydowskiej próżni. Innymi słowy mówiąc polityka Żydów i Amerykanów oparta na korzyściach finansowych, nie zawsze prowadzi do zwycięstwa w postaci pokoju, który Izraelowi jest bardziej potrzebny niż pieniądze.

 Można by tak długo spekulować, aż do znudzenia albo do trzeciej wojny światowej, ale pozwalam sobie na krótką radę dla tych, co Polską rządzą:

Polacy podnieście się z kolan! Całowanie stóp satrapów sowieckich na Kremlu, miało pewien sens, jako że mieliście do czynienia z mentalnością bizantyjską. Oni to lubili. Ameryka to inny kraj i inna mentalność. Moja amerykańska żona to potwierdza. Tutaj pokornymi pogardzają. Nie dajcie się nabijać w butelkę, bo skończycie tak jak na Santo Domingo z Napoleonem. Zakładanie jarmułek i podróże do ściany płaczu także nie poskutkują. Uwierzcie wreszcie, że żyjecie w kraju, który do was należy. Na zakończenie rada: Jak Wam amerykańscy kongresmeni plują w twarz, to nie mówcie, że to wiosenna mżawka.

Do sukcesu pod wiatr

///C:/Users/Jan/Documents/Do%20Sukcesu%20Pod%20Wiatr.pdf

Monday, April 02, 2018

O Polsko! Pawiem Narodów Byłaś i Papugą

O Polsko,  Pawiem Narodów Byłaś i Papugą , a Teraz Jesteś Służebnicą Cudzą

Pisał Juliusz Słowacki obserwując losy Polski, będąc na wygnaniu we Francji po upadku Powstania Listopadowego. Mimowolnie skojarzyły mi się jego obserwacje z czasami ostatnimi, chociaż dla niektórych liczy się  tylko historia ostatnich kilku lat, kiedy to dwa zwalczające ze sobą polskie  stronnictwa, PiS i PO, skaczą sobie do gardła mając w zanadrzu jedyną receptę na wolność Polski, którą każde z nich interpretuje inaczej. Niemniej wracając do tytułu nie mogę się oprzeć się wrażeniu, że tytuł w poemacie Słowackiego odnosi się  do czasów początków ruchu Solidarności, w którym nie uczestniczyłem będą już od wielu lat na emigracji w Stanach Zjednoczonych, gdzie  obserwowałem histeryczny wprost zachwyt mediów amerykańskich wydarzeniami w Polsce. Polacy wtedy byli  „Pawiem i Papugą” całego „ Zachodu” . Polacy odważyli się podważyć fundamentalne podstawy potęgi sowieckiej, pierwszy raz w historii bez przelewy krwi.  I rzeczywiście stała się rzecz niespotykana, reżym sowiecki upadł i wybuchła wolna Polska w roku 1989.
A jak „demokracja” zwyciężyła w Rosji?
 Co prawda reżym sowiecki upadł, ale osłabiona Rosja pozostała.  To na nią na początku rządów Jelcyna  rzuciły się „kruki i wrony” , rozdziobując to co było najwartościowsze, czyli rosyjskie zasoby naturalne w postaci oleju i gazu, od którego Europa jest uzależniona, oraz metali takich jak aluminium i nikiel, niezbędnych w nowoczesnej ekonomii. Nagle, ni stąd ni zowąd, młodzi działacze komunistycznego Komsomołu, przedzierzgnęli się w wybitnych finansowych specjalistów i zaczęli przejmować większość rosyjskich zasobów naturalnych. Nagle z ubogich studentów Marksizmu Leninizmu stali się miliarderami na skalę światową. Czy ci smarkacze, byli takimi finansowymi geniuszami na skalę J.P.Morgana czy Korneliusza Vanderbild’a , czy też parawanem, za którym kryli się inni ludzie, którzy znali się na bankowości i dyktowali zdalnie ich posunięcia na szachownicy ekonomii rosyjskiej. Chory alkoholik, Jelcyn nie był w stanie zapobiec rozkradaniu bogactwa Rosji i przekazał władze Putinowi, doświadczonemu agentowi KGB, który postanowił oczyścić stajnię Augiasza. Berezowski uciekł do UK, gzie umarł w podejrzanych okolicznościach,  a Kadarowskiego wsadził do więzienia na 10 lat, a wypuścił go niedawno z nakazem milczenia. Innym, mniejszym operatorom udało  się wywieźć  miliardy dolarów do Londynu i gdzie indziej, na Cypr i w pobliże. Epilog tej rozgrywki jeszcze nie nastąpił. Kurtyna jeszcze nie zapadła, ale ci, którzy doradzali Marksistowsko-Leninowskim Oligarchom, są wyraźnie zirytowani. Tak jak ktoś napisał, „ bydło dobrze  żarło, ale zdechło”.
 Tak było w Rosji, ale ja miałem pisać o Polsce,
Do której przyjeżdżałem często w okresie przemian demokratycznych. Zatrzymywałem się wtedy zwykle w Hotelu Sheraton, w tak zwanej Tower (Wieży), gdzie w ramach opłaty za pokój, wliczone było także śniadania w ekskluzywnej restauracji na ostatnim piętrze. W owym czasie wszyscy biesiadnicy mówili po angielsku i nie krępowali się w swych opiniach raczej obraźliwych o Polsce i Polakach. Czuli się swobodnie między sobą, jako że nikt nie podejrzewał, ze ktoś z polskiego otoczenia mógł znać język angielski. Byli to różnego rodzaju konsultanci, którzy zlecili się jak „kruki i wrony” opisane kiedyś przez Stefana Żeromskiego, aby rozszarpywać co wartościowsze ścierwo które pozostało po upadku komuny.
Polska stara się zapłacić podwójne za to samo bezpieczeństwo.
Polska przystępując do NATO jakoby zdobyła gwarancję, że napaść wroga na jeden z krajów sojuszu automatycznie spowoduje reakcje całego sojuszu. Patrząc z odległości ta automatyczna reakcja, nie jest gwarantowana. Jedne kraje są dla NATO ważniejsze, drugie mniej. Wiadomo na przykład, że niektóre kraje  nie należące do NATO, jak np. Izrael, Japonia, Taiwan lub Arabia Saudyjska są pod szczególna opieką US. Polska jest na szarym końcu amerykańskich strategicznych interesów.   Z tego właśnie powodu Polska chce się podwójnie zabezpieczyć, nie wojskowo tylko politycznie. Jak mi się wydaje, takim okupem jest suma $4,77 miliardów za rakiety Patriot.
Kiedy ekonomia Polski  dorosła do poziomu, że Polskę już stać na zakup (okup) od amerykańskich firm zbrojeniowych systemy obrony anty-rakietowej „Patriot”, taka transakcja stała się realną. Dzisiaj czytamy, że Polska ma intencję zakupu za $4,77  miliardów 16 wyrzutni  rakiet Patriot  produkcji firmy  Raytheon plus 208 rakiet do tych wyrzutni w ceni $ 6 milionów  każdy. Dziwnym zbiegiem okoliczności, tydzień przedtem 25 marca 2018 r. rebelianci Houthu, wystrzelili z Jemenu 7 pocisków rakietowych na stolicę Riad w Arabii Saudyjskiej. Skąd rebelianci mieli takie rakiety? Na pewno nie zrobili ich systemem chałupniczym?   Wygląda na to, że dostali je z Iranu, z którym właśnie szykujemy się, wkrótce rozliczyć.  Nasz ostatnio nasz Mahometański sprzymierzeniec, Arabia Saudyjska, zakomunikowała, że używając systemu Patriot zestrzeliła wszystkie siedem rakiet. Wedle innych informacji dostępnych na Internecie, to było kłamstwo. Saudyjczycy nie zestrzelili żadnej rakiety, a jeden z pocisków Patriot nie tylko że nie trafił w rakietę Houthi, ale zmienił kierunek i spadł na stolice, Riad, zabijając jedna osobę. W interesie przemysłu zbrojeniowego US jest sprzedawanie dużej ilości tych systemów i przyznawanie się, że systemy Patriot maja małą skuteczność godzi w żywotne interesy przemysłu zbrojeniowego . Pytanie można by sobie zadać, czy Polacy są na tyle naiwni, aby nie wiedzieli, że kupując systemy Patriot  to  kupują szmelc? Przypuszczam, że polski rząd wie, że systemy Patriot niewiele są warte, i że cena jest wygórowana, ale te pieniądze stanowią rodzaj okupu za cenę obrony Polski przez Amerykanów przed atakiem imperialistów rosyjskich w osobie Putina.  To miałoby sens, gdyby ten zakup (okup) był opatrzony klauzulą, że Amerykański Kongres nie będzie się domagał, aby Polska zapłaciła 65 miliardów dolarów za “zbrodnie” jakich, jakoby dopuścili się „polscy naziści” na Żydach na dodatek zagarniając mienie zamordowanych. Niestety, jak przypuszczam takiej klauzuli nie ma, jako że w polskiej mentalności jest utrwalone, że o pieniądzach w dobrym towarzystwie się nie mówi, a na dodatek mamy do czynienia z ludźmi, którzy historycznie są gotowi umierać honorowo, czyli bezinteresownie.  Sytuacja jest patowa, wedle powiedzenia: „Mówił chłop do obrazu, a obraz do nie niego ani razu”. Nie dziwię się więc frustracji i podejrzeniom premiera Izraela, że Polacy zakładając jarmułki uważają go za frajera, zamiast mówić do jego handlowej ręki. Premier Natanjahu  siedzi i sobie myśli, albo oni są tacy cwani, albo nie rozumieją, o co chodzi? Przecież ja mam Kongres Amerykański w kieszeni i oni Polaczkom pokażą gdzie piepsz rośnie. Patriotami się nie wykręcą. Zresztą, sam Bi-Bi  ma problemy we własnym kraju i kto wie, czy do więzienia go nie wsadzą za łapówki, wiec polski antysemityzm to jak zwiastowania archanioła Gabriela dla Daniela. Proszę nie mylić z podobnym zwiastowaniem Gabriela  dla Marii, matki Chrystusa.  Czyli był wtedy ten sam anioł, ale miał także inną, uprzednią misję zleconą przez Boga. O co więc chodzi premierowi Natanjahu?  Chodzi mu chyba  o odwrócenie uwagi od grożącego mu więzienia. Oskarżenie Polaków od wyssany z mlekiem matki antysemityzm, to stara śpiewka, jaką nauczył się chyba od uprzedniego premiera Izraela, Ischaka Szamira. Śpiewka ta jest ciągle jest w Izraelu śpiewana ku oklaskom młodej gawiedzi. Starsi, którzy znają prawdę, albo wymarli, albo boją się zaprzeczyć ustalonej linii politycznej poprawności. Co którzy jeszcze się wychylają i zaprzeczają, jest na nich ustalone określenie. Nazywa się ich, „Samo nienawidzący się Żydzi”. Jak sobie przypominam, kilka lat temu w artykule w New York Times, autor określił takich Żydów jako wstrętne stonogi, jakie znajduje się pod wielkimi kamieniami. Miał on na myśli prof. Normana Filkensteina, potomka polskich Żydów z Getta Warszawskiego, który ukuł określenie „Przemysł Holocaustu”.  
Moja rada dla polskiego rządu
A co ja na to? Ano sobie pomyślałem, że mógłbym służyć polskiemu Prezydentowi radą  wedle powiedzenia, „ I wilk syty i koza cala”. Otóż zamiast zakupu wątpliwej wartości bojowej wyrzutni Patriot, należałoby zainwestować pieniądze w firmę, która je robi, czyli w Raython Company. Jej akcje w pod koniec marca 2018r wynosiły około $215, a pięć lat wcześniej  tylko $58, czyli ich wartość wzrosła w ciągu pięciu lat o 370%. Ponieważ akcje tej firmy są dostępne dla wszystkich, na pewno rząd amerykański ucieszy się, że Polska zakupi te akcje. Prezydent Trump i Pentagon przyklaśnie. Pieniądze te pójdą na ulepszenie systemu Partiot, co będzie korzystne nie tylko dla Polski a  także dla obronności US przed rakietami nie tylko Putina ale Chińczyków  i Kim’a z Północnej Korei.  Co do obaw, że Rosja zaatakuje Polskę rakietami Iskander, to bym się na razie  nie martwił. Rosjanie mogą wejść do Polski na piechotę w „sapogach”, z Kaliningradu  i ze wschodu przez Białoruś, ale chyba nie wejdą.  Nie wejdą, gdyż z Polaczkami mieli za dużo kłopotu w ciągu ostatnich 200 lat, przez trzy powstania w 19 wieku, przegrana wojnę w roku 1920  i ostatnio Solidarność, która pomogła rozłożyć ZSSR, z którego Rosja do dzisiaj nie może się pozbierać. Natomiast się martwię, że Polska może być wykorzystana do rozgrywki o wpływy na Ukrainie. Jeśli Polacy dadzą się w to wciągnąć, to obawiam się, że mimo Natowskich układów, Polska, tak jak to miało miejsce w roku 1939, zostanie na lodzie, jako że nikt w US nie chce konfliktu z potęga nuklearną, jaką jest Rosja.  Wtedy Rosjanie wejdą do Polski. Czy wystrzelą rakiety, czy wejdą na piechotę, nie jestem pewien?
Ponieważ nie jestem pewny czy Pan Prezydent Duda posłucha mych rad inwestycyjnych, ja, już jutro, kupię na giełdzie pakiet akcji firmy Raytheon Comany produkującej Patrioty, które biją na głowę moje inwestycje emerytalne  w fundusz oparty o akcje  S&P 500 . No cóż, koszula bliższa ciału.
Jan Czekajewski

2 kwiecień 2018



 
/* Google Analytics Script */