ZMIERZCH AMERYKAŃSKIEGO IMPERIUM
Dziennikarze
i politycy lubią porównywać Stany Zjednoczone do Imperium Rzymskiego a pokój,
jaki na początku naszej ery gwarantował Rzym i jego armie, zwany, po łacinie,
jako Pax Romana. Natomiast dzisiaj pokój, jaki gwarantują Stany Zjednoczone
lubią nazywać, przez analogię, „Pax Americana”. Pokój Rzymski trwał tak długo jak długo trwało
Imperium Rzymskie, czyli od roku 27 przed Chrystusem do roku 1453 po urodzeniu Chrystusa, kiedy to Turcy
Otomańscy podbili Konstantynopol dzisiaj zwany Istambułem. W tym okresie istniały
dwa imperia, zachodnie z siedzibą w Rzymie, które istniało do roku 476 po
Chrystusie i Imperium Bizantyjskie z siedzibą w Konstantynopolu, dzisiaj
Istambule. W sumie Imperium Rzymskie i
Bizantyjskie zarządzały Europą Zachodnią , Afryką Północną i Małą Azją przez
około 1500 lat. Wiele książek napisano na temat, dlaczego Imperium Rzymskie i Bizantyjskie
upadło, ale jedną wspólną cechą, która spowodowała upadek tego
polityczno-wojskowego i kulturalnego tworu, było, że Imperium rozrosło się
ponad możliwość strawienia rozległych zdobyczy w postaci ludzi o różnych
kulturach i językach mieszkających w odległych krajach, które nie było
możliwości kontrolować z centrali. Trzeba się z tym faktem pogodzić i starać się
trzeba, aby zmierzch Imperium Amerykańskiego był bezbolesny, czyli nie skutkiem
wielkiej wyniszczającej wojny lub domowej rewolucji na skalę Rosji w roku 1917,
czy też zdarzeń, jakie miejsce przy upadku Rzymu i Konstantynopola.
Na
gruzach Imperium Rzymsko-Bizantyjskiego zaczęły powstawać inne imperia.
Ograniczmy się do tych, które przyczyniły się do europejskich wojen, które pamiętają
nasi dziadkowie i my sami, czyli do wieku dziewiętnastego i dwudziestego. Było
to Imperium Angielskie, Francuskie , Rosyjskie i Amerykańskie zwane jako USA.
Rozpad Imperium rosyjskiego zaczął się jeszcze przed pierwsza wojna światową, pogłębił
się w czasie wojny ale na kilkadziesiąt lat jego życie zostało przedłużone przez
wynalazek nowej religii, zwanej „Marksizmem-Leninizmem” i stworzeniem z Rosji Carów zlepek zwany ZSSR ( Związkiem Sowieckich
Socjalistycznych Republik). Jak było do przewidzenia zlepek ten funkcjonował
tylko 80 lat i Rosja się skurczyła ponownie, aczkolwiek jej olbrzymie posiadłości
azjatyckie i północne (Syberia) zostały nietknięte. Stany Zjednoczone od czasów
pierwszej wojny światowej rosły w siłę, a szczególnie dostały zawrotu głowy w
momencie załamania się sowieckiego systemu w roku 1989, zapoczątkowanego w
Polsce przez ruch Solidarność. Politycy amerykańscy
zaczęli wierzyć, że amerykański system zarzadzania oparty na dwóch partiach
politycznych zasadniczo nie wiele różniących się między sobą jest powodem wielkości
Ameryki, czyli USA. Nie zauważali jednak albo udawali, że nie widzą, że potęga
naszego kraju ulega stopniowej erozji.
Stopniowa Erozja Potęgi Amerykańskiej
Po
drugiej wojnie światowej, tylko dwie potęgi zostały warte zainteresowania. USA
i ZSSR. Obydwie miały wbudowany w ich systemy polityczno-ekonomiczne bombę
zegarową, coś w rodzaju początków nowotworu. W wypadku ZSSR nowotworem tym był
system marksistowsko-leninowski traktowany, jako religia sowieckiego systemu.
USA, natomiast opierała swój system na ekspansji ekonomicznej i militarnej popieranej
od czasu do czasu wojną, poprzez pośredników. Do bezpośredniego konfliktu
między mocarstwami nie doszło z powodu śmiertelnego zagrożenia bombami
jądrowymi, którymi dysponowali obydwaj szermierze, jeden demokratyczny drugi
komunistyczny. W miarę upływu czasu, jak można było przewidzieć, system
komunistyczny a raczej marksistowsko-leninowski upadł i można powiedzieć, że wycofał
się z pola walki, a raczej z konkurencji o władze nad światem, zostawiając pole
bitwy, czyli resztę świata Amerykanom. Sukcesem tym zachłystnęły się pewne
grupy polityczne w Ameryce, tak zwani neo-konserwatyści, którzy zaczęli głosić
teorię, że wiek następny, czyli wiek 2100 jest Wiekiem Amerykańskim. Taka
mocarstwowa megalomania podobała się wielu Amerykanom, którzy wolą nie pamiętać
o wojnie w Wietnamie i Afganistanie. Czyli dzisiaj mamy taką sytuację, jaka
mamy. Na politycznym horyzoncie nie ma człowieka, który odważyłby się powiedzieć Amerykanom: „Trzeba
żyć z pracy, nie z pożyczek, bo jesteśmy bankrutami”. Był jeden taki, nazywał się DR. Ron Paul, który
mówił podobnie, kandydował na
Prezydenta, ale go wyśmiano.
Przegrana wojna w Wietnamie i jej konsekwencje
Wedle
mnie USA dało się nabrać na iluzję, jaką roztaczali Sowieccy marksiści, o
wyższości systemu „socjalistycznego” nam kapitalistycznym. Ta iluzja była
przeznaczona dla użytku wewnętrznego, dla otumanienia sowieckich mas, a nie dla
amerykańskich polityków, którzy uwierzyli w „teorię domino” , że raz jakiś kraj
zostanie zarażony komunizmem, ten już jest na zawsze stracony dla demokracji.
Gdyby USA nie dawało się wciągnąć w wojnę w Wietnamie i kolejne wojny w krajach
„trzeciego świata” finanse amerykańskie byłyby dużo zdrowsze niż dzisiaj.
Dla
Amerykanów wojna w Wietnamie skończyła się 15 sierpnia 1973 roku, trwała 20 lat
i kosztowała około 57 tysięcy zabitych Amerykanów , 2 milionów zabitych
cywilnych Wietnamczyków i 1,3miliona zabitych wietnamskich żołnierzy. Ekonomicznie
licząc wedle wartości dolara z roku 2011, wojna w Wietnamie kosztowała US około
1 tryliona dolarów. US przegrało ta wojnę na trzech frontach, na froncie
wojskowym, domowym i ekonomicznym. Pod koniec wojny społeczeństwo amerykańskie,
szczególnie młodzież było na progu rewolucji z powodu niekończącej się wojny,
która nie miała poparcia społecznego. Ludzie przestali wierzyć w „teorię domina”.
W końcu prezydent Nixon zrozumiał, że dalsze utrzymanie powszechnego poboru do
wojska jest niemożliwe, zakończył obowiązkowy pobór 15 sierpnia 1971 roku. Tego
samego dnia Prezydent Nixon zakończył wymienialność dolara na złoto, nie będąc
w stanie spłacać długów zaciągniętych na prowadzenie wojny w złocie. Od tego
momentu dolar stał się tak zwaną waluta opartą na zaufaniu do rządu i systemu
amerykańskiego, a nie na rzeczywistej wartości. Powstała możliwość
nieskrępowanego druku pieniędzy, dla finansowania braków budżetowych związanych
z następnymi wojnami. Ta możliwość stała się powszechna i nawet ubrano ją w
nową nazwę: „Financial Easing”, czyli Łatwość Finansowania.
Dolar rezerwowy podtrzymuje
imperialne ambicje
Od
przegranej wojny w Wietnamie, zapał do dalszych wojen w odległych krajach
zniknął na 20 lat, aż do wojny w Afganistanie, która trwa do dzisiaj, czyli 17
lat i jej koszt jest porównywalny do wojny wietnamskiej, czyli ponad 1 trylion
dolarów.
Kontynuacja
wojny w Afganistanie jest możliwa z powodu zlikwidowania obowiązkowego poboru
do wojska i zastąpienia go dobrze opłacanymi ochotnikami. „Wynalazek” dolara,
jako waluty rezerwowej, zezwala na dalsze finasowanie tej wojny jak i szeregu
innych wojen na Bliskim Wschodzie, w Iraku i Libii oraz utrzymanie baz
amerykańskich w 140 krajach. Co najważniejsze, „dolar rezerwowy”, tak długo jak
nie jest używany w obrocie wewnętrznym w USA, tak długo nie powoduje inflacji,
jaka miała miejsce w Niemczech po pierwszej Wojnie Światowej, a dzisiaj w Wenezueli.
Trzeba przyznać, że nie wszystkie pożyczone pieniądze idą w USA na wojsko. Z
uwagi na pozbycie się miejscowego przemysłu, co spowodowało stały deficyt w
handlu zagranicznym USA, od roku 1984, powstało w USA ukryte bezrobocie i
wzrost świadczeń socjalnych dla tej grupy ludzi. Tego rodzaju metoda utrzymania
ładu socjalnego ma na dłuższą metę skutki uboczne, jakimi jest plaga narkotyków
i gangów terroryzujących miasta amerykańskie oraz ponad 10 milionów
nielegalnych Meksykanów, podejmujących się pracy, jaką pogardzają urodzeni
Amerykanie.
Dlaczego jednak żyje się nam tak
dobrze, kiedy jest tak źle?
Jednymi
z nas żyje się bardzo dobrze, innym mniej, ale w porównaniu do krajów Ameryki
Południowej czy nawet Chin, stopa życiowa Amerykanów jest większa niż
mieszkańców wielu innych krajów. To zjawisko ma miejsce z powodu życia za
pożyczone pieniądze. Pieniądze pożyczają nam kraje, które kupują nasze
obligacje pożyczkowe, tak zwane Federal Bonds, które wypuszcza rząd
amerykański, aby pokryć niedostatki budżetowe. Dlaczego inne kraje kupują te
obligacje, które nie maja pokrycia w złocie? Dlatego, że jak na razie dolar
amerykański stanowi tak zwana walutę rezerwową, za którą inne kraje mogą kupić
sobie ropę naftową, która jest wyceniana w dolarach. Mniejsze kraje, jak Libia
i Irak, które chciały w przeszłości podważyć sprzedaż ropy za dolary
amerykańskie, doświadczały bolesnej lekcji i zmuszone zostały do zmiany ich
poglądów na temat wyceniania ropy. Dzisiaj jednak, sytuacja jest poważniejsza,
jako że Chiny, Indie i Rosja zamierzają handlować miedzy sobą we własnych
walutach, a podobne intencje ma także Iran. Militarna interwencja w stosunku do
Chin i Rosji nie wchodzi w rachubę z powodu ich potencjału nuklearnego. Nikt
nie chce wojny nuklearnej, w której nie będzie zwycięzców. Natomiast istnieje
jasno widoczna tendencja podważania wartości dolara przez Chiny i Rosję i jeśli
im się to uda, to Ameryce będzie groził krach finansowy na miarę roku 1929,
albo głębszy.
Czas na konkluzję
Mam
nadzieję, że ktoś w USA zdaje sobie z tego sprawę i że istnieje w USA plan na
możliwość takiej katastrofy finansowej, w której nasze oszczędności znikną z dnia na dzień. Zwykle
Imperia, którym grozi upadek i wewnętrzna rewolta, uciekają się do wojny, jako
argumentu scalającego społeczeństwo. Zastanawiam się, kogo dzisiaj US mogłoby względnie
bezpiecznie zaatakować? Może...Iran? Ciekawe jest, że upadek Imperium ZSSR
odbył się bezkonfliktowo. Może warto wyciągnąć a tego wnioski?
Jan
Czekajewski
8
czerwiec, 2018r