Tak sie składa, ze Jerzy Duda- Gracz był moim kolegą z ul. Sniadeckich w Częstochowie gdzie się urodził i mieszkał w czasie i po wojnie. Znalem dobrze jego starszego brata a także widywałem na ulicy jego ojca. Pamiętam, że od jego brata kupiłem ręcznie malowany krawat, który przetrwał wiele lat w mojej szufladzie. Po wielu latach zdziwiłem się, ze Jurek Duda-Gracz ma szczególny uraz do sąsiadów z ul. Sniadeckich w Częstochowie i o swych prześladowaniach wspomina często w wywiadach i przedmowach do albumów z jego obrazami. Z wypowiedzi Mistrza dowiedziałem się że na jego twórczość miała wpływ Ida Kaminska, założycielka i reżyserka Teatru Zydowskiegow Polsce. Gdybym nie znal Dudy Gracza miąłbym wrażenie, ze Mistrz był prześladowany za swe żydowskie pochodzenie albo swe żydowskie kontakty. Rzecz miała się trochę inaczej. W czasie wojny ojciec Dudy -Gracza miał, o ile mi wiadomo, restaurację na pobliskiej ulicy Ogrodowej gdzie w oknach wisiały napisy "Tylko dla Niemców". W odległości 100 m od tej restauracji była dzielnica przeznaczona na getto cygańskie, skąd wywożono Cyganów na likwidacje do Oświęcimia. Jeśli ktoś był głodny w owym czasie to nie była rodzina Dudow. Głodnym byłem ja a także sąsiedzi, którymi Duda Gracz po wojnie pogardzał a napewno byli głodni Cyganie przeznaczeni przez Niemców do likwidacji. Być może małemu Jurkowi rodzice oszczędzili faktu, o którym mówili sąsiedzi, że jego ojciec w czasie wojny popisał Volksliste i z tego powodu poszedł na kilka lat do wiezienia. Sąsiedzi z ulicy Sniadeckich , po wojnie w roku 1945 czy 46, zeznawali w sądzie na niekorzyść ojca Dudy- Gracza i stad chyba niechęć Jurka Dudy Gracza do sąsiadów z ulicy Sniadeckich. Ja byłem w tym czasie nie wiele starszym od Jerzego i trudno mi było znać szczegółów ani prawdy w sprawie domniemanej wspolprzacy ojca Jurka z Niemcami, niemniej negatywne nastawienie sąsiadów do rodziny Dudy Gracza miało swe źródło w owych podejrzeniach. Jeśli jednak było inaczej, Jerzy Duda Gracz nigdy nie wytłumaczył dlaczego "zapyziali sąsiedzi" zle traktowali jego rodziców. Niezależnie jednak co ojciec Jurka robił w czasie wojny, my chłopaki z ul. Sniadeckich nigdy nie dyskryminowaliśmy Jerzego ani jego nieco starszego brata. Po wojnie, w czasie kiedy jego ojciec siedział w wiezieniu, zawsze pozostawali naszymi dobrymi kolegami. Teraz jest za późno*, żeby prosić Jurka Dudę o wyjaśnienie tej sprawy, niemniej jego "cierpienia" nie były porównywalne z "zapyziałymi" sąsiadami których aresztowało Gestapo albo Cyganów z ul. Ogrodowej którzy wyszli na wolność przez komin w Oświęcimiu. Oczywiście nie neguję talentu malarskiego Jerzego Dudy-Gracza a nawet jego polskości czy postawy obywatelskiej, niemniej jego ujemne komentarze o zapyziałych sąsiadach z ulicy Sniadeckich były w złym smaku. Tutaj przypomina się mi się dowcip o staruszce, która przyszła prosić o rentę jako wojenna kombatantka. Na zapytanie, czym się zasłużyła , staruszka powiedziała, ze donosiła jedzenie dla partyzantów w lesie. A co na to partyzanci? zapytano staruszkę. Partyzanci byli zawsze bardzo grzeczni i mrowili do mnie, :"Danke Schine! Danke Schine!"- odpowiedziała staruszka. Jan CzekajewskiColumbus, Ohio, USA kiedyś zamieszkały na ulicy Sniadeckich 48 w Częstochowie
*Duda Gracz zmarł 5 listopada, 2004 r w Łagowie