Thursday, March 20, 2008

O Polsce w EU i tego konsekwencjach (rok 2000)

Przeglądając prasę polską i emigracyjną spotykam się z entuzjastycznymi opiniami o Unii Europejskiej i marzeniami Polaków o rychłym dostaniu się do tego ekskluzywnego klubu.
Podobne opinie podziela także większość polskiej inteligencji w kraju i na emigracji (vide paryska "Kultura"). Ludzie ci, zwykle wywodzący się z Akademii, szermują europejskością jako panaceum na wszystkie polskie bolączki.
Przyjęło się, szczególnie w Polsce, że "Uniwersyteccy Uczeni" z racji swej habilitowanej pozycji mają najlepszą odpowiedź na wszystkie bolączki i są jakoby jedynie upoważnioną grupą do wypowiadania się na temat tego, co Polsce potrzebne.
Ludzie ci dufni w swój uniwersytecki rodowód, zamroczeni Zachodem, tak jak kiedyś "sfrancuziała" szlachta, określają wszystkich innych wątpiących w Unię Europejską jako ciemnogród, zaściankowość, ksenofobie lub ND-ecje. Jakoś wśród tych wypowiedzi nie słychać polskich przedsiębiorców, odcinanych przez UE od rynku rosyjskiego, którzy bardziej realnie patrzą na życie i gospodarkę, jako że na ich barkach leży dobrobyt milionów ludzi i konkurencyjność Polski w stosunku do Zachodu.
Istnieje w USA, ale w Polsce mało znane, przykazanie:"Jeśli coś wygląda zbyt dobrze, to z pewnością jest fałszywe". To samo przykazanie winno być wytyczną przy rozpatrywaniu interesów Polski w stosunku do Unii Europejskiej, która, według mnie, w przypadku Polski, ogranicza się do stosunków z Niemcami.
Nieliczni przeciwnicy wejścia Polski do UE podkreślają brak polskiej konkurencyjności, i możliwość przejęcia, przez wykup, kierownictwa polskiej gospodarki, a zatem i polityki przez Niemcy.Chciałbym tylko dodać, mało rozgłaszany i jakby wstydliwy fakt, że Niemcy nigdy nie zgodziły się na przejęcie prywatnych majątków niemieckich przez prywatnych i państwowych właścicieli polskich.
Celem mym nie jest rozważanie moralnych praw Polaków czy Niemców do Ziem Zachodnich, ale stwierdzenie obiektywnego faktu, który może zaważyć na polskim bycie po wejściu do UE.
Należy przypuszczać, że Polska będzie musiała podporządkować się prawom UE dotyczącym kompensaty za prywatne mienie obywateli UE (czyli Niemców). Polskie szanse wygrania takiego procesu będą równe zeru. Zeszłoroczne procesy byłych obywateli polskich przeciwko państwu polskiemu w Nowym Yorku i Chicago o zwrot majątku, winny być ostrzeżeniem, że dużo ważniejszym zagrożeniem będą procesy Niemców przeciw polskim właścicielom po wejściu Polski do UE.
Z praktycznego punktu widzenia, być może, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej, polskie publiczne wychodki będą czystsze i zamiast przysłowiowych "babci klozetowych" uperfumowany ręcznik będzie nam podawany przez elegancko umundurowanego "klozetowego asystenta", witającego klientów uprzejmym niemieckim, "Guten Morgen" z wyraźnie polskim akcentem.
Nie mogę się jednak oprzeć narzucającej się analogii, że entuzjazm związany z wejściem Polski do Unii Europejskiej jest podobny do wizji przedstawionej na obrazie Matejki z osamotnionym Reytanem rzucającym się pod nogi rozentuzjazmowanych posłów, spiesznych podpisać zgodę na rozbiór Polski, nie zdających sobie sprawy, że ich synowie będą umierali w kolejnych powstaniach, aby tę decyzję odwrócić. Ciekaw jestem, jak następne pokolenie Polaków oceni i ile ich będzie kosztować dzisiejsza decyzja wstąpienia Polski do Unii Europejskiej.
dr. inż. Jan Czekajewski,członek Polskiego Instytutu Naukowego w Nowym Yorku (PIASA)
Dr. inż. Jan Czekajewski, Nasz Dziennik, 2000-04-25
powrot

Wednesday, March 19, 2008

Pieczętowana Magnificencja

Na skutek druzgocącej krytyki Polski przez Bank Światowy i Komisję Europejską stawiających Polskę na końcu listy krajów przyjaznych dla biznesu, Jego Magnificencja, Rektor Pewnej Polskiej Uczelni, postanowił gospodarkę Polską radykalnie naprawić i uporządkować, poprzez wydanie w miesiącu grudniu 2007 roku elaboratu pod tytułem:

Instrukcja Dotycząca Zasady Gospodarowania Tablicami i Pieczęciami (Stemplami)

normującego zachowanie się człowieka w Wolnej Polsce na styku z pieczątką i tablicą urzędową. Tutaj, aby nie zanudzać, pominę instrukcje o „Tablicach” i ograniczę się jedynie do tych części elaboratu Jego Magnificencji, które dotyczą pieczęci.
Instrukcja byłaby śmieszna, gdyby poniżej podane fakty nie były prawdziwe i gdyby od upadku komuny w Polsce nie minęły prawie dwie dekady i dzisiaj każdy może sobie zamrowić pieczątkę wedle własnego upodobania przez Internet. Przynajmniej tak jest i było od dawna w Stanach Zjednoczonych.
Dla dodatnia urzędowej powagi Jego Magnificencja powołała się na zarządzenie Rady Ministrów z dnia 7 grudnia 1955r w sprawie tablic i pieczęci urzędowych.
Tych pracowników Uczelni, którzy chcą sięgnąć do źródła twórczości wczesnego PRL-u, zarządzenie Magnificencji kieruje do Dziennika Ustaw Nr 47 pozycja 316 z okresu panowania w Polsce, namiestnika Kremla, towarzysza, Prezydenta, Bolesława Bieruta.
Tutaj należy się dziwić i wstydzić, że kolejni Prezydenci Wolnej Polski, począwszy od Wałęsy a skończywszy na Kaczyńskim nie wydali własnych ustaw dotyczących tego niezwykle palącego problemu.
Może właśnie dlatego, że pierwsi Budowniczowie Zrębów Polski Ludowej zadbali o wczesne uregulowanie sprawy pieczątki, dzisiaj Wolni Polacy nie są jak gęsi i pieczątkę mają, a Unia Europejska ze swoja własną, bizantyjską biurokracją, nie może nami pogardzać, czyli podskakiwać. Wystarczy jedynie sięgnąć do Dzienników Ustaw redagowanych przez myślicieli tej klasy jak towarzysze Hilary Minc i Eugeniusz Szyr, architektów Planów Wieloletnich i Planowej Gospodarki Stalą, Węglem i Szczypiorkiem.
Dzisiejsza Instrukcja, Anno 2007, ma następujące rozdziały:A. Procedura zamawiania, wydawania, przechowywania oraz ewidencji pieczęciB. Tryb postępowania że zniszczonymi lub zgubionymi pieczęciami.C. Uprawnienia do użytkowania pieczęci i odpowiedzialności za pieczęcie.D. Definicja Pieczęci. Tutaj następuje wyjaśnienie, że Pieczęcie mogą być wykonane z metalu, kauczuku, gumy lub innego tworzywa. Martwi mnie, że określenie „z innego tworzywa” nie jest wystarczająco precyzyjne i daje możliwość do kryminalnej interpretacji przez jednostki skorumpowane. .
Pieczęcie, wedle Jego Magnificencji dzielą się na:
Pieczęcie Państwowe
Pieczęcie Służbowe
Pieczęcie Pomocnicze

Jego Magnificencja wyjaśnia, że że względów technicznych Pieczęcie dzielą się na:
Pieczęcie Suche
Pieczęcie do Laku
Pieczęcie do Tuszu

Natomiast Pieczęcie Metalowe dzielą się na:
Pieczęcie Suche (do wytłaczania na suchym papierze)
Pieczęcie Mokre, używane z poduszką nasyconą tuszem

Dla zaspokojnia wątpliwości Pracowników Akademickich i Administracyjnych , Jego Magnificencja wyjaśnia, że pieczęć Metalowa Sucha służy do stemplowania dyplomów magisterskich i innych ważnych dokumentów.

Jeśli natomiast chodzi o Pieczęcie Służbowe to dzielą się one na następujące trzy podgrupy:
Pieczęcie Nagłówkowe-adresowe, prostokątne
Pieczęcie do PakietówPieczęcie do wpisów w legitymacje ubezpieczeniowe Uniwersytetu.

Poza wyżej wymienionymi istnieją także:
Pieczęcie Imienne oraz
Pieczęcie Inne z napisami jak na przykład: ”Tajne”, „Poufne”, „Pilne”.

Istnieją również Pieczęcie Pomocnicze, które dzielą się na :

FaksymileInformacyjne
Formularzowe
Znakowe.

Instrukcja Jego Magnificencji, Rektora, określa również wymiary pieczęci okrągłych zarówno tych „suchych” jak i „mokrych” ( do tuszu).Otóż Pieczęcie okrągłe winny mieć średnicę 36mm, natomiast te do laku tylko 30mm.Ponieważ niektóre ważne dokumenty, ( jak np. Legitymacje PZPR u a dzisiaj Ubezpieczeniowe) lub „inne” maja niewielkie wymiary, dopuszcza się Pieczęcie Małe o średnicy zaledwie 20mm.Pieczęć, jak każdy twór ludzki, w miarę używania się zużywa, wiec Instrukcja Jego Eminencji przewiduje metodę niszczenia zużytych pieczęci.W tym celu, należy powołać „Komisje Likwidacyjną”, która ustali, które z Pieczątek nie nadają się do dalszego użytku, jako że się „występlowały”.Komisja ta, powala w dalszym trybie, „Komisję Kasacyjną”, która dokona spalenia pieczęci gumowych, kauczukowych i z innych materiałów palnych w palenisku kotłowni.

Jego Magnificencja, wzorując się na instrukcji z roku 1955, nie przewidział, że w miarę rozwoju Socjalizmu i dobijania do Komunizmu, zniknęły w Polsce indywidualne kotłownie, a budynki ogrzewa się dzisiaj parą lub wodą z centralnej ciepłowni, albo być może elektrycznością, gazem lub olejem.Aby Naukowcy i Administratorzy nie byli zagubieni, co maja zrobić z pieczęciami metalowymi, które trudno spalić, Jego Magnificencja podaje, że należy je wysłać do Ministerstwa Nauki i Szkół Wyższych, które w dalszej kolejności przekaże je do Mennicy Państwowej w celu stopienia.Fakt zniszczenia przez Mennice Państwową winien być potwierdzony Odpisem z Protokółu Zniszczenia Pieczęci.Po zapoznaniu się z tym okólnikiem, jestem już pewny, że Polska zmierza szybkimi krokami do świetlanej przyszłości grona krajów Wysoko, Szeroko i Głęboko Rozwiniętych.Kraje Dojrzałej Demokracji nie będą nam więcej w twarz pluć ( w Brukseli), kiedy Polska Nauka nie tylko rozwiąże problem Globalnego Ocieplania, Korupcji i Terroryzmu, ale też zlikwiduje irytującą i hamującą rozwój gospodarczy anarchię w posługiwania się pieczątkami.

Pozwolę sobie tutaj wznieść okrzyk, modyfikując słynne powiedzenie Lenina o Elektryfikacji, Władzy Rad i Komunizmie:

„Wolność i Demokracja to Pieczątka plus Komputeryzacja!”
Dr. inż. namaszczony (niehabilitowany), Jan Czekajewski, Columbus , Ohio , USA

Katastrofa Bedzie Pojutrze

Krótki opis zagrożeń dla mocarstwowej potęgi Stanów Zjednoczonych

Pan Michael Lind, amerykański historyk, napisał artykuł opublikowany w New York Times pod tytułem „Katastrofy nie będzie”, który został przetłumaczony przez Tomasza Bieronia i opublikowany w Dzienniku.pl w sekcji Europa.
W swym artykule Pan Lind uspokaja Amerykanów, że przepowiednie rozpadu Stanów Zjednoczonych są błędne i że USA, jako mocarstwo światowe, potrwa jeszcze przynajmniej następne 100 lat. Tutaj pozwolę sobie na uwagę, że jeszcze za tow. Breżniewa wiele ludzi myślało, że ZSSR, aczkolwiek skorumpowany i bolejący, będzie kuśtykał następne 50 lat, a w rzeczywistości ZSSR rozpadł się w zaledwie kilka dni. Nie na skutek przegranej wojny, tylko na skutek załamania wewnętrznego spowodowanego wbudowaną w niego bombą zegarową w postaci ekonomicznych pseudo-teorii marksistowsko - leninowskich. Zegar tej bomby zaczął tykać 25 października 1917 r. i gdyby nie Hitler i wojna światowa, ZSSR skończyłby się o kilkadziesiąt lat wcześniej.
Argumenty jakich używa Pan Lind są głównie z grupy rozważań i statystyk demograficznych. Autor pobieżnie również wspomina kryzys emerytalny i usług zdrowotnych. Widocznie Pan Lind czuje się pewniej w tych dziedzinach, które potwierdzają jego hipotezy. Dziwne jednak, że Pan Lind ominął niezwykle ważny element, jakim jest ekonomia, która nawiasem mówiąc, była głównym czynnikiem rozpadu ZSSR. Nic też nie mówi w tym artykule o zagrożeniach, jakie stanowią dla Ameryki jej własne imperialistyczne ambicje, które są w konflikcie z malejącymi możliwościami finansowymi i wojskowymi.
Artykuł ten podnosi serca tym Europejczykom, którzy obawiają się i słusznie, powrotu demonów socjalizmu w Unii Europejskiej i widzą świat w kolorze czarno- białym. Dla nich USA to wzór wolności obywatelskiej i liberalizmu ekonomicznego. Ostatni bastion przeciw rosnącej na świecie lewicowości. Postaram się napisać, jak ja to widzę od wewnątrz.

Ostrzeżenie już było

Pierwszy skowronek zbliżającej się katastrofy zaświergotał w roku 1973, kiedy to kraje arabskie nałożyły embargo na eksport ropy naftowej na kraje, które popierały Izrael w wojnie z krajami arabskimi. Blady strach padł wtedy na Amerykanów, kiedy długie kolejki zaczęły się formować przed stacjami benzynowymi, w których reglamentowano ilość sprzedawanej benzyny. Rząd, w panice, zaczął poważnie myśleć o oszczędnościach w zużyciu paliwa, narzucając limity zużycia benzyny dla produkowanych samochodów. Zaczęto również myśleć o alternatywnych źródłach energii.
W miarę upływu czasu rozwiązanie przyszło nie od naukowców, energetyków czy chemików, ale od bankierów. Było to rozwiązanie połowiczne, które, co prawda widma katastrofy nie usunęło, ale przesunęło jej datę o kilkadziesiąt lat. Zgodzono się na radykalnie podwyższone ceny ropy z krajów arabskich, nabijając w ten sposób kabzy sułtanów i szejków pod warunkiem, że będą „zarobione” pieniądze trzymali w bankach i dolarach amerykańskich. Tak długo jak „dolary olejowe” są wyłączone z cyrkulacji i leżą na amerykańskich kontach, można bezkarnie „drukować” miliardy dodatkowych dolarów bez niebezpieczeństwa wywołania inflacji. Cena ropy nie odgrywa tu roli, jako że jest w gruncie rzeczy iluzoryczna, albo jak to się dzisiaj mówi wirtualna. Dodatkowa klauzula na pewno wspominała, że Panowie na Pustynnych Piaskach będą bronieni przez amerykańskie siły zbrojne przed własnym ludem albo obcymi zazdrośnikami, jeśli chcieliby odsunąć ich od władzy i kasy.
Lata i dekady mijały i system na pozór działał bezbłędnie, aczkolwiek podobnie jak system marksistowsko-leninowski, miał wbudowaną tykającą destrukcyjną bombę, a nawet kilka.

A oto niektóre przyczyny zbliżającej się katastrofy:

Nr 1 - Nowi klienci na rynku olejowym
Rośnie zapotrzebowanie na ropę naftową ze strony dwóch krajów: Chin i Indii, przy jednocześnie małym wzroście światowej produkcji. ( Według statystyk British Petroleum na 9 litrów ropy wydobytej tylko jeden litr pochodzi z nowo odkrytych złoży). Dzisiaj ( 19. I. 2008), w czasie pisania tego artykułu, zaistniała historyczna chwila, kiedy po raz pierwszy cena baryłki ropy przekroczyła cenę 100$. Przekroczono w ten sposób ważną psychologiczną barierę i dlatego należy się spodziewać dalszego wzrostu cen.

Nr 2 - Zadufanie w mądrość banków i bankierów.

Przejawem tego jest : wiara rządu i sfer finansowych, że można kontrolować świat za pomocą bankowych manipulacji z Nowego Jorku.
Pojawienie się Euro jako alternatywnej waluty poważnie zagroziło możliwości nieograniczonego „druku” kolejnych miliardów dolarów z powodu spadku zaufania do tej waluty. Występuje erozja ważności Nowego Jorku jako światowego centrum finansowego. Nowe konkurencyjne centra powstają w Hong-Kongu, Singapurze i Szanghaju.

Nr 3 - Eksport pracy i fabryk

Eksport pracy do krajów zamorskich ( Chiny) i ościennych (Meksyk) na początku pracy prostej, a ostatnio także intelektualnej, odbywa się pod fałszywym mniemaniem, że jedyną wartością wymierną jest zysk mierzony w dolarach. Pozwolono sobie zapomnieć, że dolar już od lat rozwiódł się z jakąkolwiek wymierną wartością. Na skutek tego eksportu zaczęły zanikać fabryki i huty, a ostatnio także biura konstrukcyjne z powodu braku inżynierów i polityki imigracyjnej stwarzającej trudności wizowe dla naukowców i inżynierów, natomiast preferującej zbieraczy winogron i sałaty.

Na skutek likwidacji miejsc pracy w dziedzinach produkcyjnych, bankowcy i politycy gloryfikują sektor usługowy, tak jakby obywatele mogli się dorobić dobrobytu czyszcząc jeden drugiemu buty. W roku 2006 ekonomia usług w USA wynosiła 68% produktu narodowego brutto, zatrudniając 75% wszystkich cywilnych pracowników. Udział sektora wytwórczego wynosił zaledwie 12% produktu narodowego. Sytuacja w tej dziedzinie pogarsza się z roku na rok. Może zaistnieć sytuacja, że niedługo, aby prowadzić wojnę będziemy musieli kupować uzbrojenie u naszych wrogów.
Nawet jeśli chodzi o wojnę i wojaczkę, to w dużej mierze jest ona prowadzona przez kontraktowych pracowników każących sobie słono za te usługi płacić ( Polacy robią to dla Amerykanów, jak zwykle, honorowo).

Nr 4 - Arogancja w polityce zagranicznej

Arogancja i misyjne przeświadczenie uzasadnia militarną interwencję w stosunku do innych krajów. Związane z tym jest także przekonanie, że większość sytuacji można rozwiązać metodami wojskowymi i rozwiązania te są nieodwracalne.
Wojna w Iraku i Afganistanie pochłania 21% (2006 r) podatków obywateli amerykańskich. USA utrzymuje bazy wojskowe w ponad 100 krajach.
Wielkie mocarstwa na ogół nie upadają z powodu jednej przegranej wojny, ale z powodu wielu potyczek i zadrapań, które doprowadzają do zgonu poprzez wykrwawienie żywotnej materii ekonomicznej, jaką jest ludzka praca. W tym samym czasie komisja rządowa, według NY Times, wyliczyła, że dla reperacji dróg i walących się mostów, potrzeba zainwestować rocznie 220 miliardów dolarów. Pieniędzy tych zabraknie, ponieważ. według obliczeń Biura Budżetu Kongresu Stanów Zjednoczonych , koszt 10 lat wojny w Iraku i Afganistanie będzie wynosił 1,4 biliona (1400 miliardów) dolarów.



Nr 5 - Zadłużenie Rządu

Na skutek drugiej wojny światowej dolar zastąpił funt angielski jako tzw. waluta rezerwowa. Jej wartość opierała się, najpierw na złocie, a później na stabilności amerykańskiej ekonomii i jej dynamice. Ta wyjątkowa pozycja dała USA możliwość zaciągania długów, także w stosunku do innych krajów, w postaci sprzedawania obligacji pożyczkowych. Pożyczki rządowe stały się nałogiem i co gorsze wierzycielami stali się potencjalni konkurenci; np. Chiny, do ropy naftowej na Bliskim Wschodzie i gdziekolwiek indziej, Afryka, Ameryka Południowa itp. Nagromadzone miliardy dolarów na kontach chińskich dają Chinom możliwość nacisku na Stany Zjednoczone, które w dużej mierze nawet w dziedzinie monetarnej zaczynają tracić niezależność.


Nr 6 - Pozorne bogactwo i życie nad stan

Byłoby świetnie, gdyby nasza wysoka stopa życiowa była skutkiem szczególnych umiejętności i wydajności pracy. Niestety, w dużej mierze wysoka stopa życiowa Amerykanów jest utrzymywana z pożyczek zaciąganych na karty kredytowe, a także na poczet hipotek własnych domów. Rok 2008 będzie tym, który otworzy ludziom oczy, że na dłuższą metę, „bez pracy nie ma kołaczy”.
System ekonomiczny Stanów Zjednoczonych stworzony (stosunkowo niedawno zmodyfikowany) przez oligarchów finansowych, oparty głównie na usługach, sporządził sobie pułapkę na samego siebie.
Ekonomiści rządowi podają, że niewielki spadek o 2% w zakupach obywateli, doprowadzi USA do głębokiego kryzysu. W panice rząd ucieka się do ryzykownego pomysłu rozdawania obywatelom pieniędzy (około 600$ na łebka), licząc na to, że pobiegną oni do sklepów i natychmiast je na coś wydadzą i poprawią ekonomię. Prawdopodobnie obywatele wydadzą te 600$ na produkty produkowane w Chinach, zwiększając przez to i tak wielkie zadłużenie zagraniczne. Lekarstwo takie, zalecane przez myślicieli w Waszyngtonie, jest podobne do dawania narkomanowi heroiny albo alkoholikowi wódki. Także dzisiaj, 19.I.2008 wpływowy dziennik Financial Times, opublikował wiadomość, że rząd amerykański udzielił bankom amerykańskim 50 miliardów nisko oprocentowanej pożyczki. Decyzję tę podjęto w obawie o bankructwo banków spowodowane przez lekkomyślne rozdawanie pożyczek hipotecznych ludziom, którzy nie mieli możliwości ich spłacić. To samo porównanie o leczeniu alkoholika przez dawanie mu wódki stosuje się w tym wypadku do wielkich instytucji finansowych. Różnica jest jedynie w skali, biedak dostaje 600$, a bank miliard dolarów. Rezultatem takiego zachowania rządu jest obniżenie stopy procentowej dla tych obywateli, którzy w myśl wskazań własnej babci i „starej ekonomii”, nie żyli na kredyt, ale oszczędzali. Banki nie muszą już zabiegać o ciułaczy, gdyż rząd im daje pieniądze, prawie że za darmo.




Nr 7 - Ujemny bilans w handlu zagranicznym

O 24 lat czyli od roku 1984 USA ma z roku na rok ujemny zagraniczny bilans handlowy. Znaczy to, że sprzedajemy mniej produktów niż kupujemy. Nic dziwnego, że nasza oferta produktów zmniejsza się z dnia na dzień, jako że nasze fabryki mieszczą się już w Chinach czy Meksyku i ich produkty musimy kupować za walutę odnośnych krajów. Na dodatek import ropy naftowej także się zwiększa z roku na rok, pogłębiając deficyt handlowy.

Nr 8 - Fanatyzm, zaściankowość, brak zainteresowania naukami ścisłymi

Brak zrozumienia zagadnień międzynarodowych, które w coraz większym stopniu wpływają na ekonomię i stopę życiową USA, jest faktem nie tylko wśród większości społeczeństwa ale i wśród kół rządzących. Anty-intelektualne nastawienie, fanatyzm religijny ( 40% Amerykanów wierzy w zbliżający się koniec świata) , kontrola mediów i Kongresu przez grupy specjalnych interesów pogłębia kryzys ekonomiczny a jednocześnie wciąga kraj w wojny, których nie można wygrać.
Nabór na studia inżynierskie i matematyczne, które są podstawą rozwoju nowych technologii, jest przerażająco mały ( podobnie jak w Polsce) co zapewnia, że Stany Zjednoczone nie mają szans w konkurencji przemysłowej w nowymi potęgami jak Chiny, Korea, Tajwan a nawet Niemcy, które kształcą dużo więcej kadry inżynierskiej.

Co mnie boli i dlaczego

Mógłbym jeszcze pisać dużo i długo o tym, co zagraża Stanom Zjednoczonym, ale wydaje mi się , że to co napisałem jest wystarczające dla polskiego czytelnika, dla zrozumienia bieżącej sytuacji i perspektyw dla Stanów Zjednoczonych, tak uwielbianych, często bezkrytycznie, przez dużą cześć polskiego społeczeństwa.
Jako Amerykaninowi z wyboru głęboko leży mi na sercu sukces mego kraju, który dał mi warunki do spełnienia moich marzeń. Wspominam o tym, aby zwrócić uwagę czytelnikom, że moje ostrzeżenia i krytyki, bynajmniej nie pochodzą od człowieka zgorzkniałego, biednego, zawiedzionego w stosunku do kraju, który mnie przyjął i zaadoptował. Raczej pochodzą one z niepokoju o przyszłość kraju, z którym są związane losy moje i moich urodzonych tu dzieci.
Jan Czekajewski
 
/* Google Analytics Script */