Saturday, March 04, 2006

Kto zasługuje a kto nie na "wolnosć słowa"

RE. Wyrok Na Dawida Irvinga
Odpowiedz Jana Czekajewskiego Pani Jadwidze M. Hafner z Austrii

Szanowna Pani,
Dla jasności, ograniczę się jedynie do określenia swej opinii, kto zasługuje a kto nie, na przywilej wolności słowa.
Wedle Pani, tutaj cytuję Pani słowa :
„ wolność słowa nie zrównałabym z głoszeniem kłamstw, pomówień, głoszenie zwłaszcza przez historyka teorii nie popartych faktami, nieprawdziwych a wiec zaprzeczających prawdzie”.

Natomiast, wedle mnie, każdy człowiek ma prawo głosić co mu się podoba, nawet jeśli większość ludzi może uważać, że jego wypowiedzi są idiotyczne czy kłamliwe.

Kłamstwo zwalcza się prawdą w publicznej dyskusji. Sąd i więzienie nie jest miejscem do oceny ludzkich opinii.

Oczywiście, w przeszłości, a mamy na to tysiące przykładów, sądy decydowały o „prawdziwości” wypowiedzi i czasami skazywały ludzi na spalenie na stosie.

Jednym z pospolitych przykładów obrazujących hitlerowską opresje w dziedzinie wolności słowa, w hitlerowskich Niemczech, jest fotografia grupy młodzieży hitlerowskiej palącej na stosie nie aryjskie książki.
Historia kołem się toczy. Dzisiaj karzemy wiezieniem autorów książek, które z jakiś względów są wedle istniejącego anty-nazistowskiego prawa kłamliwe i szkodliwe.

Sygnatariusze Konstytucji Amerykańskiej byli niezwykle mądrymi ludźmi, gdyż korzystając z doświadczeń despotyzmu europejskiego wysnuli dwa najważniejsze dla Ameryki wnioski, że w nowym państwie winna istnieć:
separacja religii od państwa
wolność słowa i zgromadzeń

Dzięki tym zapisom konstytucyjnym, kraj składający się z ludzi z wielu ras i religii był bardziej politycznie stabilny, niż większość innych.

Zarówno kłamstwo jak i prawda nie są wartościami bezwzględnymi.

Czy np w Polsce kraju katolickim, powinniśmy zabronić ateistom zaprzeczania istnieniu Boga i czy winni oni stanąć przed sądem za takie wypowiedzi? A co mamy zrobić z takimi, którzy mówią, ze ziemia jest plaska?

Prawo do wolności słowa, jest strasznie niewygodne dla rożnych grup których celem jest przechwycenie i utrzymanie władzy. Dlatego tez, nawet przy prawnych gwarancjach wolności słowa, jego używanie na arenie publicznej jest ograniczone przez dostęp to środków masowego przekazu. W kontroli dostępu do wolności słowa są zaangażowane miliardy dolarów.
Niespodziewanie, w ostatnich 10 latach, dzięki nowej technologii, zwolennicy wolności słowa i jego demokratyzacji otrzymali nowy oręż, jakim jest Internet. Dyskusja w Internecie nie wymaga milionów dolarów, jest darmowa.
Wystarczy sobie założyć t,zw. „blogg” i oto cały świat może czytać nasze opinie, czy to prawdziwe czy kłamliwe. Nie wiadomo jednak jak długo ta ta wolność będzie dostępna.

Wolność słowa w Internecie nie bardzo cieszy tych którzy tracą kontrolę nad wolnością słowa. Dlatego tez pod różnymi pretekstami, forsowane są prawa kryminalizujące pewne wypowiedzi jak np „ mowę nienawiści” lub krytyką wybranych mniejszości jak np. homoseksualistów, pornografii dziecięcej.
a w wypadku Davida Irvinga zaprzeczanie zbrodniom hitlerowskim.
Pytanie które się nasuwa, jest zasadnicze i ważniejsze od sprawy Davida Irvinga.
Czy te prawa, które się mnożą po obydwu stronach Atlantyku, są rzeczywiście skierowane dla ochrony dzieci i pamięci ofiar hitlerowskich, czy tez służą zupełnie czemu innemu?
Może tym, którzy ustalają te prawa chodzi o cos ważniejszego, a mianowicie o totalitarną władzę. Być może, że ataki na Davida Irvinga, sa tylko zasłoną dymną w zapasach o kontrolę ludzkich umysłów. A kara jaką mu zaserwowano, ma być przykładem dla innych aby nie schodzili z wyznaczonej ścieżki.

Jan Czekajewski
Columbus, Ohio, USA
 
/* Google Analytics Script */